W rezultacie niedobór w bilansie handlu zagranicznego wzrósł w porównaniu z kwietniem o 15 proc., do 50,2 mld USD, czego nie spodziewał się żaden z 73 ekonomistów ankietowanych w tej sprawie przez Bloomberg News. Jest to deficyt największy od października 2008 r., mimo że eksport utrzymał się w pobliżu kwietniowego rekordu.
Amerykański deficyt w następnych miesiącach może się zmniejszyć, bo staniała ropa naftowa, a stagnacja wydatków konsumpcyjnych dodatkowo trzyma w ryzach import. Jednocześnie słaby dolar i szybki rozwój gospodarek azjatyckich sprzyjają popytowi na produkowane w Stanach Zjednoczonych towary.
– Gospodarki wielu naszych najważniejszych partnerów handlowych rozwijają się szybciej niż nasza, co dobrze wróży wzrostowi eksportu. W najbliższych kilku kwartałach dodatnie saldo w obrotach może przyczyniać się do wzrostu PKB – uważa Jay Bryson, ekonomista z Wells Fargo Securities.
W I kwartale deficyt w handlu zagranicznym o 0,14 pkt proc. zmniejszył wzrost PKB. Również ekonomiści z Goldman Sachs przewidują, że w bieżącym kwartale wyniki handlu zagranicznego będą sprzyjały wzrostowi amerykańskiej gospodarki.
W maju wydatki Ameryki na import wzrosły o 2,6 proc., do 225,1 mld USD, i ustąpiły jedynie rekordowym pod tym względem wynikom z lipca 2008 r., kiedy wyniosły 231,6 mld USD. Wtedy rekordowo droga była ropa naftowa, teraz najwyższy poziom osiągnęły wydatki na żywność i produkowane za granicą dobra inwestycyjne. Rosnący popyt na te ostatnie świadczy o zwiększających się wydatkach amerykańskich spółek i też dobrze rokuje wzrostowi PKB.