Wydawnictwo Lagardere, jeden z większych udziałowców EADS, określiło proponowane warunki połączenia jako „niezadowalające".

„Zarząd EADS musi pokazać, jak planowana transakcja stworzy nową wartość" – głosi oświadczenie Lagardere, opublikowane wczoraj w Paryżu. Wydawnictwo ma 7,5 proc. akcji EADS, a jego prezes Arnauld Lagardere jest szefem rady nadzorczej lotniczo-zbrojeniowego konglomeratu. W oświadczeniu tym wezwano też zarząd EADS, by przy ewentualnych zmianach warunków fuzji brał pod uwagę interes wszystkich francuskich akcjonariuszy.

Od chwili ogłoszenia planów fuzji z BAE kurs akcji EADS spadł o 17 proc., a z portfeli udziałowców wyparowało 4,1 mld euro. Sam Lagardere stracił już 310 mln euro.

Francuski rząd nie kryje, że chce utrzymać pewną polityczną kontrolę nad producentem airbusów, a niemieccy prawnicy (jednym z największych udziałowców EADS jest Daimler) poddali krytyce proponowaną strukturę właścicielską nowej spółki. Lagardere, francuski rząd i Daimler razem kontrolują 44 proc. kapitału EADS. I bez ich zgody żadna fuzja nie wchodzi w grę.