Zdaniem znanego ekonomisty z Uniwersytety Yale, zadłużone rządy wcale nie muszą ciąć wydatków publicznych i podnosić podatków, aby rozwiązać swoje problemy fiskalne. Przeciwnie, powinny wydatki zwiększać, aby podbić PKB i w ten sposób zmniejszyć stosunek długu do PKB.
Zdaniem Shillera, ekonomiści bezpodstawnie przenoszą na całą gospodarkę zasady, jakie obowiązują w budżecie domowym. – Gdy rodzina ma kłopoty zadłużeniowe, musi obciąć wydatki i przejść przez okres wyrzeczeń, aż dług w stosunku do dochodów spadnie (...). Ale choć to podejście do zadłużenia dobrze się sprawdza w pojedynczym gospodarstwie domowym, nie działa dla całej gospodarki, bo cięcia wydatków tylko pogłębiają problem. To jest właśnie paradoks oszczędności: powszechne zaciskanie pasa sprawia, że ludzie tracą pracę, bo inni nie kupują tego, co oni produkują, a w efekcie ich zadłużenie rośnie, zamiast spadać – tłumaczy ekonomista na łamach portalu „Project Syndicate".
Zdaniem Shillera, zwolennika interwencjonistycznej teorii Johna Maynarda Keynesa, lepszą metodą obniżenia długu publicznego, niż restrykcyjna polityka fiskalna, jest polityka mieszana: z jednej strony rządy powinny podnosić podatki, ale z drugiej proporcjonalnie zwiększać wydatki. – W ten sposób stosunek długu do PKB spadnie nie dlatego, że spadnie licznik, ale dlatego, że wzrośnie mianownik – twierdzi współautor ekonomicznego bestsellera „Zwierzęce instynkty".
- Mówiąc prosto, keynesowskie bodźce dla gospodarki nie muszą zwiększać zadłużenia rządu, jak się powszechnie zakłada. Przeciwnie, te bodźce stanowią kolektywną decyzję, aby rozruszać zagregowane wydatki. Ponieważ to decyzja kolektywna, wydatki oczywiście idą na inne cele, niż gdybyśmy dokonywali ich indywidualnie, np. pieniądze są przeznaczane na lepsze autostrady, a nie obiady na mieście – wyjaśnia Shiller.
Według niego, rządy muszą jednak umieć przekonać podatników, że podwyżki podatków, które sfinansują zwiększone wydatki publiczne, będą tymczasowe. Podatnicy powinni też mieć możliwość wpływania na kierunek wydatków. W przeciwnym wypadku, program stymulacyjny nie będzie postrzegany jako wspólna decyzja społeczeństwa, aby rozruszać gospodarkę.