W okresie czterech tygodni zagraniczni inwestorzy kupili akcje spółek japońskich za równowartość 17,7 miliarda dolarów, wskazują dane giełd w Tokio i Osace. . W tym czasie zysków nie skonsumował jen, który obronił się przed spadkiem notowań wobec waluty amerykańskiej.
W przeszłości tracący jen mocno dał się we znaki inwestorom zagranicznym. W 2013 roku, kiedy w pierwszym roku rządów Shonzo Abe kursy japońskich akcji zanotowały największy wzrost w tym stuleciu inwestorzy liczący zyski w dolarach wyszliby lepiej angażując pieniądze na Wall Street. Teraz, kiedy akcje amerykańskich spółek wloką się w ogonie rynków rozwiniętych pieniądze płyną do Tokio.
- Po raz pierwszy od długiego czasu Topix w przeliczeniu na dolary okazał się lepszy niż Standard&Poor's500 - podkreśla Richard Witthall, zarządzający w Altus Capital w Singapurze. Podkreśla on, że nagle powstała zadziwiająca sytuacja, kiedy na japońskim rynku nie ma naturalnych sprzedających.
W okresie pierwszych sześciu tygodni tego roku tylko w jednym tygodniu inwestorzy zagraniczni nie pozbywali się akcji japońskich, a później przez kolejne cztery tygodnie do 6 marca okazali się oni kupcami netto.
- Kiedy rynek dobrze się spisuje mimo stabilnego jena inwestorom zagranicznym trudniej jest ignorować akcje japońskich spółek - zauważa Mikio Kumada, strateg LGT Capital Partners, firmy której klienci powierzyli około 40 miliardów dolarów. Spodziewa się on, iż zagranica wciąż będzie inwestować na japońskich giełdach, co pomoże w dalszej zwyżce kursów akcji i indeksów.