Od początku roku Standard&Poor's500 Financials Index stracił 11 proc. i styczeń dla tych spółek może okazać się najgorszym miesiącem od ponad czterech lat. Ta grupa spółek, w której są takie asy jak Berkshire Hathaway, wehikuł finansowy Warrena Baffetta, czy kalifornijski gigant bankowy Wells Fargo&Co, rywalizuje z walorami surowcowymi o miano najgorszej branży spośród dziesięciu od 16 grudnia 2015 roku, kiedy amerykańska Rezerwa Federalna po raz pierwszy od 10 lat podniosła koszt kredytu.
Wcześniej, jeszcze pod koniec października zarządzający pieniędzmi spółki finansowe zaliczali do najbardziej faworyzowanych, wynika z danych Goldman Sachs Group. Do funduszy ETF inwestujących w branżę finansową płynęły duże pieniądze. Od tego momentu nastąpiła diametralna zmiana nastrojów.
- Inwestorzy chcieli dowartościować spółki finansowe po latach oczekiwania na podwyżkę stóp procentowych, a kiedy to nastąpiło wywołało to nie tylko szeroką wyprzedaż, ale także obawy o wzrost gospodarki - wskazuje David Mazza, szef analiz ETF w State Street Global Advisers.
Problem polega na tym, że bycze oczekiwania wobec banków zbudowano na spekulacjach, iż ich zyski się poprawią, ale już wówczas działo się odwrotnie. Miedzy sierpniem a końcem roku prognozy analityków odnośnie do zysków firm finansowych z S&P500 w czwartym kwartale spadły o 15 pkt proc., co jednym ruchem przekreśliło szanse na wzrost zysków w szerokim indeksie.
To samo dzieje się w 2016 roku, gdyż szacunki ekspertów dotyczące poprawy zysków obniżyły się z niemal 10 proc. na koniec trzeciego kwartału do nieco ponad 5 proc. Obawy dotyczą niemal wszystkiego- od przychodów z transakcji handlowych po wypłacalność pożyczkobiorców.