Mariusz Zielonka, Konfederacja Lewiatan: Jak zasypać lukę demograficzną?

Polski rząd nie jest zainteresowany propagowaniem pracy w niepełnym wymiarze czasu. To błąd, bo mogłoby to zwiększyć dostępność pracowników – ocenia Mariusz Zielonka, ekspert ekonomiczny Konfederacji Lewiatan.

Publikacja: 06.09.2023 15:52

Mariusz Zielonka, Konfederacja Lewiatan: Jak zasypać lukę demograficzną?

Foto: parkiet.com

Według nowych prognoz demograficznych GUS-u nawet w optymistycznym wariancie populacja Polski do 2060 r. zmaleje o 3 mln osób. W najbardziej prawdopodobnym scenariuszu skurczy się o 7 mln osób. Postępujące starzenie ludności może pogłębiać deficyt rąk do pracy, z którym już dziś mierzą się pracodawcy. Za jedno z remediów uchodzi upowszechnianie pracy w niepełnym wymiarze godzin, które sprzyja aktywizacji osób biernych zawodowo. W Polsce było to jak dotąd rozwiązanie niepopularne. Z ostatnich badań aktywności ekonomicznej ludności (BAEL) wynika jednak, że przeciętna liczba godzin przepracowanych w Polsce w głównym miejscu zatrudnienia wyniosła w II kwartale 38,5 godziny. Ten wskaźnik powoli, ale dość systematycznie maleje. Czy to świadectwo tego, że praca na niepełny etat zaczyna się upowszechniać?

Absolutnie nie. Kraje postsowieckie mają kulturę pracy na pełny etat. W Polsce i innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej praca w niepełnym wymiarze godzin przynosi na tyle niski dochód, że wydaje się nieopłacalna. Udział osób pracujących na niepełny etat w ogóle zatrudnionych utrzymuje się poniżej 6 proc., a w ostatnich kilkunastu latach nastąpił w tym zakresie regres. Między 2010 a 2022 r. udział ten zmalał o ponad 36 proc., podczas gdy średnio w UE wzrósł o kilka procent.

Rządzącym w Polsce w zasadzie nie zależy na tym, żeby osób pracujących na niepełny etat przybywało. Ani w kodeksie pracy, ani w ustawach dotyczących promocji zatrudnienia, nie ma rozwiązań, które w sposób jednoznaczny sprzyjałyby pracy w niepełnym wymiarze czasu. Z tego, co wiem, w Ministerstwie Rodziny i Polityki Społecznej trwają dyskusje o tym, jak zachęcać osoby bierne zawodowo do podejmowania pracy hybrydowej, w niepełnym wymiarze czasu pracy. Ale w mojej ocenie to nie przyniesie dużych skutków.

Powiedział pan, że kultura pracy na pełen etat ma źródła historyczne. Skoro tak, to czemu stopniowo nie zanika? Są jakieś siły, które temu zapobiegają?

Praca w niepełnym wymiarze czasu wiąże się z proporcjonalnie niższym wynagrodzeniem. Wobec dość hojnego systemu świadczeń społecznych osoby bierne zawodowo nie mają silnych bodźców, żeby pracę na niepełny etat podejmować. Ponad 50 proc. biernych zawodowo to osoby, które nie pracują, bo opiekują się bliskimi. Przy tak pesymistycznych prognozach demograficznych trzeba o tych ludzi zawalczyć, żeby pracowali chociaż na część etatu.

Jaki jest potencjał do aktywizacji osób biernych zawodowo?

Mówimy o 2–2,5 mln osób, które mogłyby teoretycznie zasilić polski rynek pracy. Wobec takich prognoz demograficznych mamy w zasadzie dwa wyjścia.

Albo nastawiamy się na otwartą politykę migracyjną i zaciągamy pracowników zza granicy, albo staramy się uwolnić krajowe, uśpione zasoby pracy. To są głównie kobiety oraz osoby starsze.

Co trzeba zrobić, aby wciągnąć tych ludzi na rynek pracy?

Przede wszystkim to rząd musiałby zainicjować zmiany w prawie, które sprzyjałyby zatrudnianiu kobiet i osób starszych. Byłoby to spójne z zaleceniami Komisji Europejskiej.

Skoro jedną z przyczyn tego, że praca na niepełny etat jest niepopularna, jest wciąż relatywnie niski poziom płac, to może sensowną polityką jest pchanie płac w górę przez duże podwyżki minimalnego wynagrodzenia?

To ciekawe pytanie. Duże podwyżki płacy minimalnej nie mają negatywnego wpływu na zatrudnienie przy dobrej koniunkturze na rynku pracy. Tak było w 2022 r. i częściowo w 2023 r. Ale w 2024 r. płaca minimalna znów mocno wzrośnie, co wobec słabości gospodarki może doprowadzić do pewnej redukcji zatrudnienia.

Przeciwstawnego efektu, tzn. wzrostu zatrudnienia osób na niepełny etat, raczej bym nie oczekiwał. Chyba że mówimy o szarej strefie. Bo trzeba powiedzieć, że odsetek osób pracujących w niepełnym wymiarze czasu w Polsce jest nie tylko niski, ale do tego częściowo jest fikcją. To, w jakich branżach najbardziej rozpowszechniona jest praca na niepełny etat, pozwala przypuszczać, że w praktyce ci pracownicy pracują w pełnym wymiarze czasu, tylko że część wynagrodzenia utrzymują pod stołem, co ma ograniczać pracodawcom szybko rosnące koszty pracy.

Można argumentować, że to będą tylko krótkoterminowe efekty, wynikające z cyklu koniunkturalnego. Może na dłuższą metę podwyżki płacy minimalnej będą przyciągały na rynek pracy część osób biernych zawodowo, np. studentów i osoby starsze, które mogą liczyć właśnie tylko na wynagrodzenie minimalne?

Nie zgadzam się. Płace w Polsce rosną szybko od kilku lat i jakoś nie widać, aby zachęcało to osoby bierne zawodowo do podejmowania pracy na niepełny etat. Przeciwnie, odsetek takich osób maleje. Wcześniej wprowadzenie 500+, jak pokazują badania, wyciągnęło z rynku pracy kilkaset tysięcy kobiet.

Gospodarka krajowa
S&P podwyższył prognozę PKB Polski
Gospodarka krajowa
23 mld zł na odbudowę – obiecuje premier Tusk. Czy to wystarczy?
Gospodarka krajowa
Polska atrakcyjna dla producentów chipów
Gospodarka krajowa
GUS: stopa bezrobocia stabilna. Sygnały z rynku pracy nie najlepsze
Gospodarka krajowa
Rozczarowujące dane z polskiej gospodarki. „Zimny sierpień”
Gospodarka krajowa
Będzie rewizja budżetu