Poranne wiadomości z Portugalii, której premier Jose Socrates ogłosił rezygnację po tym jak parlament odrzucił rządowy program oszczędnościowy, nie dawały większych szans na odbicie na czwartkowej sesji. Stało się jednak inaczej.
Po słabym otwarciu (indeksy w Warszawie i na innych parkietach europejskich zaczęły handel na poziomach środowych zamknięć) gracze raźno zabrali się do kupowania akcji. Na naszym parkiecie uwaga inwestorów koncentrowała się, podobnie jak dzień wcześniej, na KGHM, który przejściowo drożał nawet 3,4 proc. za sprawą rosnących cen miedzi. Dobrze radził też sobie GTC i PKO BP.
Negatywnie na zachowanie się indeksów wpływały m.in. PZU czy PGE, które traciło z powodu obaw o podaż akcji ze strony skarbu państwa. W konsekwencji zmiany indeksów nie były aż tak duże jak na Zachodzie. Na zamknięciu WIG zyskał 0,46 proc. i znalazł się na poziomie 48169 pkt. WIG20 rósł o 0,47 proc. do prawie 2782 pkt. Obroty wyniosły 1,06 mld zł czyli były o jedną trzecią wyższe niż w środę.
Na innych parkietach europejskich inwestorzy kupowali akcje dużo energiczniej niż w Warszawie. Warto jednak przypomnieć, że w poprzednich dniach tamtejsze rynki prezentowały się znacznie słabiej niż GPW więc kilkudniowy bilans nie wypada dla naszego parkietu tak słabo.
Po południu paliwa do wzrostów dolali Amerykanie a precyzyjniej doniesienia z tamtejszego rynku pracy. Okazało się, że w ubiegłym tygodniu wnioski o zasiłek dla bezrobotnych złożyło tylko 382 tys. obywateli Stanów Zjednoczonych czyli 5 tys. mniej niż tydzień wcześniej. Poprawa nie była oszałamiająca ale rynek oczekiwał znacznie gorszych danych. Był to równocześnie kolejny tydzień z rzędu, gdy liczba wniosków o wsparcie finansowane malała. Informacja pomogła w pozytywnym rozpoczęciu notowań giełdy nowojorskiej i zagwarantowała, że czwartek na parkietach Europy (za wyjątkiem Warszawy i kilku mniejszych giełd) zakończył się istotnymi zwyżkami. O godz. 17.30 giełda w Paryżu rosła o 1,4 proc. Londynie o 1,38 proc. a Frankfurcie o 1,9 proc.