Analizując bieżące położenie indeksów wielu inwestorów spodziewa się korekty. Podstaw ku temu można upatrywać w powracającym problemie w USA (osiągnięty kompromis nie obejmuje kwestii wydatków publicznych), którego rozwiązanie nie będzie łatwe, oraz w obawach przed wygraną Silvio Berlusconiego w zbliżających się wyborach we Włoszech. Z drugiej jednak strony, im korekta jest bardziej wyczekiwana i pożądana na rynku, tym później (lub wcale) nie nadchodzi, a argumentów przemawiających za wzrostem na światowych rynkach jest coraz więcej. Należy do nich przede wszystkim luzowanie polityki pieniężnej. Do Banku Japonii oraz Fedu (który może zwiększyć QE3) może dołączyć Bank Anglii, co dodatkowo zwiększyłoby pulę aktywów, które trzeba ulokować. Napływ nowych środków powinien zostać odzwierciedlony w cenach akcji oraz surowców – z wyjątkiem ropy, którą charakteryzuje aktualnie nadpodaż. Wzrost dynamiki podaży pieniądza w Chinach może świadczyć o początku fazy ożywienia, które w konsekwencji powinno dotknąć między innymi gospodarek europejskich. Najświeższe dane o ISM dla przemysłu w USA, który powrócił powyżej 50 pkt, są również dobrym znakiem. W najbliższym czasie okazji inwestycyjnych upatrujemy w mniejszych spółkach z silną pozycją gotówkową.