W połowie sesji WIG20 spadał o 0,6 proc. do 2085 pkt, mWIG40 o 0,8 proc. do 3984 pkt, a sWIG80 o 0,15 proc. do 12 631 pkt. Poranne straty udało się więc częściowo odrobić, ale od dwóch godzin nie widać na rynku nowych impulsów. Podobnie rzecz miała się na innych europejskich parkietach. Oprócz indeksów skandynawskich, cała, giełdowa mapa Starego Kontynentu świeciła na czerwono. Zniżkom przewodziły PX, Athex Comp i CAC40, tracące odpowiednio 1,85 proc., 1,7 proc. oraz 1,3 proc. Indeks DAX nurkował o 1 proc. Przewaga podaży na rynkach akcji to wciąż pokłosie epidemii koronawirusa z Wuhan. Liczba zarażonych i zgonów rośnie. Analitycy uważają, że dopóki dynamika rozprzestrzeniania się wirusa nie spadnie, dopóty strach będzie się utrzymywał. Z tyłu głowy będzie też oczywiście długofalowy wpływ tej sytuacji na gospodarkę Państw Środka. - Mniej niż dobę trwała stabilizacja nastrojów na rynkach finansowych i już wracamy do eskalacji obaw o skutki epidemii koronawirusa. Tymczasowe wstrzymanie operacji zagranicznych firm w Chinach stało się świeżym katalizatorem pesymistycznych wizji dla perspektyw ożywienia drugiej gospodarki świata. Risk-off wywiera presję na indeksy i ceny ropy naftowej, na rynku walutowym w cenie ponownie są jen, frank i dolar – komentował sytuacją Konrad Białas, główny ekonomista TMS Brokers. Baryłka ropy naftowej WTI taniała o 2,2 proc. do 52,2 USD.
Tuż po 13 w górę poszedł funt. Wprawdzie Bank Anglii pozostawił stopy bez zmian, ale w głosowaniu za obniżką stóp relacja głosów przeciwko cięciu wyniosła 7 do 2, a nie 6 do 3, jak oczekiwano. Rynek odebrał to jako bardziej jastrzębi sygnał.
Wciąż silny był rynek kryptowalut. Jego kapitalizacja sięgała po południu 258 mld USD, a cena bitcoina wahała się przy 9363 USD.