W ocenie Mariusza Zaróda, zastępcy dyrektora inwestycyjnego Quercusa TFI, polska gospodarka ma się całkiem dobrze. Inflacja w przyszłym roku zacznie spadać w kierunku 3 proc., choć w trakcie roku nastąpią jej skoki w związku z efektami bazy. Kwestią otwartą pozostają podwyżki cen administracyjnych, w tym za energię elektryczną – przypomina Zaród. Jak przyznaje, jeszcze tydzień temu rynek liczył, że pierwsza obniżka stóp procentowych w Polsce nastąpi w marcu przyszłego roku, ale po ostatnim wystąpieniu przewodniczącego RPP Adama Glapińskiego nie jest to już tak oczywiste. – Dziś to dość ryzykowne założenie. Prezes Glapiński przedstawił w ubiegłym tygodniu zmieniony pogląd na ścieżkę stóp, jednak pamiętajmy, że nie jest to stanowisko całej RPP – podkreśla Zaród. Ekspert Quercusa TFI spodziewa się, że stopy procentowe w Polsce spadną do 4–4,5 proc. – Jeśli nawet cięcia nie nastąpią wiosną, to jedynie przesuną się na drugą część roku, a to oznacza, że rentowności obligacji skarbowych nie pozostaną długo na tak wysokich jak dziś poziomach – oznajmia Zaród. Według niego prezydentura Trumpa nie będzie miała większego wpływu na krajowy rynek obligacji czy zainteresowanie inwestorów zagranicznych emisjami polskiego długu mimo ogromnych potrzeb pożyczkowych. – Budżet będzie w przyszłym roku mocno napięty, ale spodziewam się, że Ministerstwo Finansów poradzi sobie z emisjami papierów skarbowych. Oczekujemy popytu zarówno ze strony inwestorów zagranicznych, jak i lokalnych instytucji czy gospodarstw domowych – przyznaje Zaród.
Obligacje zawstydzą akcje?
Zdaniem Sebastiana Buczka, prezesa Quercusa TFI, fundusze obligacji skarbowych w wariancie bazowym w przyszłym roku przyniosą około 8-proc. stopy zwrotu, a w scenariuszu pozytywnym nawet dwucyfrowe zyski. Fundusze papierów krótkoterminowych mają dać 6–7 proc., czyli wciąż sporo powyżej lokat czy depozytów, których oferta prawdopodobnie będzie coraz słabsza. – Transfer kapitału z depozytów do funduszy będzie dalej trwał, ale pewnie już nie na tak dużą skalę jak w 2024 r. – ocenia Buczek. Jak szacuje, nadal około 70 proc. oszczędności gospodarstw domowych utrzymywana jest w zasadzie na nieoprocentowanych rachunkach.
Eksperci Quercusa przewidują, że Quercus Ochrony Kapitału (Quercus Akumulacji Kapitału), zaklasyfikowany do funduszy obligacji korporacyjnych, zarobi w przyszłym roku 6–7 proc. Jak przyznają, nie widzą zagrożeń wśród portfelowych emitentów długu korporacyjnego, natomiast problemy mogą pojawić się np. w sektorze nieruchomości.
Piotr Miliński, menedżer rynków zagranicznych w Quercusie TFI, szacuje, że wzrost gospodarczy w USA w IV kwartale przekroczy 3 proc. oraz że nic nie wskazuje dziś na wyraźne spowolnienie tamtejszej gospodarki, która w przyszłym roku ma urosnąć o kolejne minimum 2,5 proc. wzrostu. Miliński jest w związku z tym spokojny o amerykański rynek akcji. – Sporo mówi się o wycenach spółek technologicznych, natomiast małe i średnie amerykańskie spółki notowane są na wskaźnikach wycen niemal dokładnie na historycznej miedianie – zauważa. Jak dodaje, polityka Trumpa może być szczególnie korzystna dla tej wielkości firm. – Nie ma powodów, by przestać liczyć na miękkie lądowanie amerykańskiej gospodarki i mimo około 30-proc. wzrostu S&P 500 w tym roku nie odżegnujemy się od rynku USA – zapewnia Miliński. Zwraca też uwagę na wciąż silną konsumpcję oraz brak sygnałów recesji gospodarczej. Inflacja w USA w przyszłym roku ma zmieścić się między 2,5 a 3 proc. – Ryzyko leży w kryzysie mieszkaniowym – zauważa Miliński. Jego zdaniem dzisiejsze wyceny spółek technologicznych można uzasadnić fundamentalnie. – Segment SI nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, natomiast reprezentujemy umiarkowany optymizm wobec amerykańskich akcji, ewentualną zmienność będziemy wykorzystywać do budowy pozycji, aczkolwiek nie jest to czas, żeby kupować amerykańskie akcje pod korek – twierdzi Miliński.
Buczek przyznaje, że polski rynek akcji w tym roku zachował się podobnie do założeń sprzed roku, ale rynek amerykański wypadł znacznie lepiej. – Wyceny polskich spółek są na ogół niskie i widzimy szereg firm, które mają potencjał wzrostowy od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu procent. Nie widzę jednak przykładów firm, które mogłyby zyskać przykładowo 100 proc. – przyznaje Buczek. – Jest tanio, a nastroje mało optymistyczne, a to dobry prognostyk. Z drugiej strony mamy wskazujący na koniec wzrostów po dwóch latach cyklu Kitchina, który w odniesieniu do GPW nie sprawdził się tylko raz i to nie będzie pomagać w 2025 r. – twierdzi Buczek. Według niego istnieje „wysokie prawdopodobieństwo”, że wojna w Ukrainie zakończy się w 2025 r. – Wówczas zachodni inwestorzy mogą sobie przypomnieć o Polsce i to może nam sprawić miłe niespodzianki zarówno na rynku akcji, jak też obligacji czy walutowym. Polska mogłaby być przez dłuższy moment silniejsza od innych rynków. Na razie jednak takiego katalizatora brak – zaznacza Buczek. Jak ocenia, duet Donald Trump–Elon Musk może być dość nieobliczalny, a to dodatkowy impuls do rynkowej zmienności.
Według prezesa Quercusa TFI metale szlachetne po roku tak mocnych wzrostów w 2025 r. mogą zyskać ledwie kilka procent.