Jego zdaniem, gdyby MiFID II wszedł w życie „jeden do jednego", środowisko miałoby trochę łatwiej, a bezpieczeństwo klientów nie byłoby niższe.
Czytaj także: Im większe rygory MiFID II, tym gorzej dla mniejszych TFI
– Negatywne efekty dla samego rynku, które dziś już są widoczne, wystąpiłyby w dużo mniejszym stopniu – uważa Dyl. Chodzi m.in. o ograniczanie przez duże bankowe TFI sprzedaży klientom funduszy mniejszych towarzystw. W efekcie inwestorzy mają mocno okrojony wybór produktów.
Choć nowe przepisy na podstawie unijnej dyrektywy MiFID II obowiązują już od dobrych kilku miesięcy, to wciąż brakuje odpowiednich rozporządzeń, które opisywałyby w szczegółach nowe wymagania wobec TFI. Rząd ma na to czas do kwietnia przyszłego roku, ale będzie raczej trudniej niż łatwiej.
– Dziś coraz więcej właścicieli TFI mówi o sprzedaży firm. Nowe regulacje wprowadzane są jedna po drugiej i nie mamy czasu, by zastanowić się nad tym, czy rzeczywiście działają – zwraca uwagę Dyl.