Barierę demograficzną można złagodzić zwiększając kapitał i inwestycje, co skompensowałoby niedostatki czynnika pracy.
Przyglądaliśmy się różnym statystykom, nie tylko za ostatnie lata, ale też za ostatnie dwie dekady. Wynika z nich, że mamy bardzo niski poziom inwestycji przedsiębiorstw. Z punktu widzenia makroekonomicznego jest to zrozumiałe, bo mieliśmy nadmiar pracowników i firmy opóźniały inwestycje mające dawać pracę, nie pytając jak dobrze będzie opłacana. Teraz jesteśmy w innej sytuacji, potrzebujemy, aby praca ta była jak najlepiej "uzbrojona" w sensie maszyn, urządzeń, cyfryzacji, robotyzacji itp., aby była jak najbardziej efektywna. Aby zasoby ludzkie otoczyć jak największymi kapitałami, aby rosła łączna produktywność.
Diagnoza, że mamy niską stopę inwestycji, pojawia się dość często. Czy moglibyśmy rozwijać się w tempie 5 proc. rocznie, bez wyraźnych nierównowag, gdyby rzeczywiście stopa ta była tak niska? Może coś jest nie tak z pomiarem i danymi?
Być może faktycznie z danymi trochę jest coś nie tak, ale nie szukałbym tak łatwego usprawiedliwienia na zasadzie „jeśli nie odpowiada nam temperatura, to rozbijamy źle pokazujący termometr". Stopa inwestycji, czyli wartość inwestycji względem PKB, to historia ostatnich ponad 20 lat pokazuje, że wskaźnik ten mocno fluktuował. W czasach tak wysokiego wykorzystania mocy produkcyjnych jak teraz, czyli w latach 1996-1997 i 2007-2008, gospodarka bardzo mocno rosła a stopa inwestycji wynosiła 24-25 proc., a teraz wynosi 18 proc. pomimo tylu lat silnego wzrostu gospodarczego i pomimo tak wysokiego wykorzystania mocy produkcyjnych. Albo jest tak, że nasza statystyka się pogorszyła w ostatnich dziesięciu latach, że pokazuje nam inne dane, albo jest „popsuta", tzn. część wydatków, które ekonomicznie są inwestycjami, mogła być uwzględniona w koszty bieżące z punktu widzenia księgowego. Jednak nie tłumaczy to całości problemu i nie ma powodów sądzić, aby zmieniło się to w ostatnich 10 latach. Jeśli ten „termometr" systematycznie tak samo się myli, to stopa inwestycji i tak powinna być teraz wyższa.
Jak można próbować zdynamizować inwestycje?
W ujęciu średnio i długoterminowym to kwestia całego ekosystemu, tego jak dobrze działa rynek kapitałowy, jak działają banki w finansowaniu inwestycji, różnych regulacji, współpracy biznesu ze światem nauki, wpływa na to całe spektrum czynników. Pewne pozytywne zmiany już się zadziały, szczególnie w zakresie finansowania start-upów i innowacyjnych przedsiębiorstw, to m.in. dotacje czy programy PFR. Zanim się udzieli odpowiedzi na pytanie co można poprawić w ciągu najbliższych kwartałów, należałoby wysłuchać głosu przedsiębiorców. Jedną z przeszkód jest brak rąk do pracy, ale czasami mam wrażenie, że u nas to wymówka dla braku inwestycji, a faktyczne powody mogą być inne. Brak rąk do pracy będzie narastającym problemem przez kolejne dekady. Przedsiębiorcy wskazują też na niepewność i zmienność regulacji, to jest coś co można zaadresować. Na przykład poprzez dłuższe i bardziej dogłębne konsultowanie różnych planowanych zmian prawnych i podatkowych a także poprzez dłuższe vacatio legis. To dawałoby firmom komfort, pozwalający skupić się na biznesie, aby nie musieli zastanawiać się nad tym co się może zmienić w najbliższym czasie. To pomogłoby wszystkim przy niewielkim koszcie. Miejscem, gdzie można zadziałać bardziej aktywnie, to wspieranie inwestycji małych i średnich przedsiębiorstw. Na przykład inwestycje w automatyzację i robotyzację wymagają pewnych środków, a czasami firm na to nie stać, więc warto się zastanowić nad instrumentami je wspierającymi.