Rośnie znaczenie doradztwa unijnego

Przy pozyskiwaniu europejskich funduszy zasadą stało się już korzystanie z pośrednictwa firm doradczych. Coraz więcej podmiotów korzysta z tej formy pomocy, gdyż tak jest taniej, prościej i skuteczniej

Publikacja: 28.11.2009 11:51

W latach 2007–2013 Polska może przeznaczyć na wsparcie różnych przedsięwzięć 67,3 mld euro środków z Unii Europejskiej. Przy obecnym kursie euro na poziomie 4,15 zł oznacza to możliwość zagospodarowania prawie 280 mld zł. Poza programami skierowanymi tylko na rozwój poszczególnych branż, są fundusze wspierające szeroko rozumianą współpracę, rozwój czy konkurencyjność, czyli programy adresowane do ogółu podmiotów niezależnie od rodzaju prowadzonej działalności.

[srodtytul]Postępuje segmentacja[/srodtytul]

Dla całej gospodarki największe znaczenie ma program operacyjny „Infrastruktura i środowisko”, w ramach którego można łącznie pozyskać 27,8 mld euro. Pieniądze przeznaczone są m.in. na ochronę środowiska, transport, energetykę, kulturę i dziedzictwo narodowe, ochronę zdrowia oraz szkolnictwo wyższe. Duże środki są też do zagospodarowania w ramach szesnastu regionalnych programów operacyjnych. O ich podziale na poszczególne cele zdecydowały samorządy wojewódzkie. One też określiły, na realizację jakich zadań chcą je przeznaczyć. Odrębną pulę pieniędzy wyasygnowano na program „Rozwój Polski wschodniej”.

W jego ramach można pozyskać środki na finansowanie inwestycji w zakresie infrastruktury wspierającej działalność naukową i badawczą oraz zakładające modernizację miejskich lub regionalnych systemów komunikacyjnych. Po kilkanaście miliardów euro jest do podziału w ramach programów operacyjnych „Innowacyjna gospodarka oraz „Kapitał ludzki”. Pierwszy jest skierowany przede wszystkim do przedsiębiorców, którzy zamierzają realizować innowacyjne projekty związane z badaniami i rozwojem, nowoczesnymi technologiami, inwestycjami o dużym znaczeniu dla gospodarki lub wdrażaniem i stosowaniem technologii informacyjnych i komunikacyjnych. Z kolei głównym celem drugiego programu jest wzrost zatrudnienia i spójności społecznej.

Przy pozyskaniu pieniędzy z jakiegokolwiek programu nieodzowni są zazwyczaj doradcy. Popyt na ich usługi systematycznie zaś rośnie. Nie oznacza to jednak, że wszyscy doradcy są oblegani przez zleceniodawców. W wyniku konkurencji na tym rynku, część firm, zwłaszcza małych, musiała zakończyć działalność. Niektórzy doradcy wyspecjalizowali się z kolei w pozyskiwaniu pieniędzy z poszczególnych programów, co negatywnie wpłynęło na działalność podmiotów świadczonych usługi we wszystkich segmentach doradztwa unijnego. Najczęściej dotyczy to jednak projektów o wartości ponad 8–10 mln zł.

Obecnie liczba dużych firm doradczych, które zajmują się dotacjami o największej wartości, ogranicza się do około 20–25 podmiotów. – Na rynku silna konkurencja panuje tylko na poziomie dużych projektów. W tym gronie jest i nasza spółka. Sądzimy, że w tym roku pozyskamy dla klientów 150–200 mln zł – mówi Sławomir Jarosz, wiceprezes Beskidzkiego Biura Consultingowego, które współpracuje i jest partnerem (znaczącym akcjonariuszem) Auxilium, innej firmy doradczej notowanej na NewConnect. Dodaje, że rynek firm doradczych jest obecnie hermetyczny, a nowych zleceniodawców pozyskuje się niemal wyłącznie z polecenia dotychczasowych klientów, czyli tych, którzy już dotacje dostali. Prawie żadnych efektów nie przynosi reklama. Sporadycznie w pozyskaniu nowych klientów pomagają referencje i artykuły w prasie, w tym rankingi.

[srodtytul]Maksimum elastyczności[/srodtytul]

Jednym z powodów wzrostu liczby zleceniodawców jest stosunkowo późne udostępnienie środków unijnych oraz ich kumulacja w tym roku. – Mimo że obecny program dotacji jest przewidziany na lata 2007–2013, to pełną parą ruszył dopiero w połowie ubiegłego roku. W efekcie dziś są dostępne większe środki niż rok czy dwa lata temu – uważa Jarosz. Jego zdaniem, łatwiejszy jest również dostęp firm do dotacji, gdyż urzędnicy starają się działać w myśl zasady: maksimum elastyczności i minimum formalności. W niektórych programach to się udaje.

Dobre perspektywy dla doradztwa widzą także inne firmy. – Angażujemy swoje zasoby zarówno w programy krajowe, np. program operacyjny „Innowacyjna gospodarka” i program operacyjny „Infrastruktura i środowisko”, jak również regionalne dla różnych klientów: przedsiębiorców, szkół wyższych, jednostek samorządu terytorialnego, kościołów i innych. Zapotrzebowanie zgłaszane przez poszczególne grupy klientów zależy od terminu ogłaszania konkursów – twierdzi Lila Saoudi, specjalista ds. marketingu DGA.

[srodtytul]Odmienna polityka[/srodtytul]

Beskidzkie Biuro Consultingowe specjalizuje się w programie operacyjnym „Innowacyjna gospodarka” i programach regionalnych. W ramach pierwszego pozyska w tym roku dla klientów około 100 mln zł, a w drugim – kilkadziesiąt. – Na te programy nasi klienci zgłaszają największe zapotrzebowanie i w tych obszarach jesteśmy najbardziej skuteczni.

Zdecydowanie najwięcej zleceń składają przedsiębiorcy – informuje Jarosz. Zaznacza, że w poszczególnych województwach często panuje odmienna polityka rozdzielania dotacji i tym samym są różne możliwości ich otrzymania. I tak w województwach zaliczanych do ściany wschodniej oraz np. na Opolszczyźnie pieniędzy do podziału w przeliczeniu na liczbę zarejestrowanych tam firm jest więcej niż w pozostałej części kraju. Stosunkowo najtrudniej jest otrzymać dotacje regionalne w województwach mazowieckim, łódzkim i śląskim.

Mimo że doradztwo unijne rozwija się dobrze, to napotyka również pewne bariery. W niektórych przypadkach potencjalni beneficjenci rezygnują z szansy pozyskania pieniędzy ze względu na bardzo duże wymagania i obawy co do możliwości pozyskania dofinansowania. – Wpływ na to ma czasami brak precyzyjnych wymagań zawartych w dokumentach aplikacyjnych, wytycznych itp. Problemem są również terminowe wypłaty dofinansowania beneficjentom po ostatecznej akceptacji wniosku o płatność – uważa Saoudi. Rozwój firm doradczych może zostać wkrótce wyhamowany ze względu na wyczerpanie się środków unijnych w ramach niektórych funduszy. Po prostu zainteresowanie niektórymi z nich jest tak duże, że w części województw zabraknie pieniędzy do podziału już w przyszłym roku.

W tej sytuacji niewiele pomoże doradcom coraz powszechniejszy pogląd, że bez ich udziału w zasadzie nie ma szans na uzyskanie unijnego wsparcia. Rynek cierpi też ze względu na dość dużą fluktuację kadry. – Z jednej strony zdarzają się sytuację, gdy od dotychczasowego pracodawcy odchodzą całe zespoły i tworzą własną firmę doradczą, a z drugiej – stosunkowo trudno jest pozyskać nowych wykwalifikowanych pracowników. Spowolnienie gospodarcze trochę tę sytuację jednak poprawiło – mówi Jarosz.

[srodtytul]Zróżnicowane koszty[/srodtytul]

Tak jak w każdym rodzaju usług związanych z doradztwem, tak i w doradztwie unijnym nie ma jednolitych zasad określania ceny za uzyskaną pomoc. Często są one tak niejednorodne w poszczególnych firmach, że mogą nawet różnić się o kilkaset procent. Ogólne wytyczne są jednak znane. – Do każdego klienta podchodzimy bardzo indywidualnie; nie mamy jednolitego cennika, od którego zależy nasza oferta cenowa. Na ustalanie cen ma przede wszystkim wpływ rodzaj wnioskodawcy i szanse na uzyskanie dofinansowania – twierdzi Saoudi.

W innych firmach jest to określane bardziej precyzyjnie. W Beskidzkim Biurze Consultingowym osobno płaci się za przygotowanie dokumentacji i osobno za sukces w pozyskaniu dotacji. – W pierwszym przypadku od naszych klientów pobieramy przeciętnie od 5 tys. zł do 20 tys. zł. W ramach tej usługi zajmujemy się m.in. doradzeniem, przygotowaniem biznesplanu, kompletowaniem dokumentacji i wypełnieniem wniosku – informuje Jarosz. Gdy dana firma pozyska unijne pieniądze, wówczas płaci beskidzkiej firmie od 2,5 proc. do 5 proc. wartości dotacji.

W ramach tej ceny wynagradza ją nie tylko za sukces, ale również za rozliczenie pozyskanych środków. Na rynku opłata za otrzymanie wsparcia waha się od 2 proc. do nawet 15 proc. Czasami jest to tylko wynagrodzenie za sukces w staraniach o dotację. Część doradców już nie zajmuje się rozliczaniem pieniędzy. Tymczasem błędy popełnione w tym zakresie, w skrajnym przypadku, mogą doprowadzić do odebrania całej pozyskanej kwoty.

[srodtytul]Duże zapotrzebowanie[/srodtytul]

– Zapotrzebowanie na środki z funduszy europejskich jest bardzo duże, ale trudno się spodziewać, aby jeszcze wzrosło. Coraz więcej podpisanych umów o dofinansowanie zwiększa stopień wykorzystania funduszy. Może się okazać, że do końca okresu programowania, czyli do 2013 r., nie zostanie już zbyt wiele z tych środków – obawia się Saoudi. Dodaje, że wiele konkursów zarówno z programów krajowych, jak i regionalnych wyczerpało już przeznaczone na nie kwoty. Oczywiście w związku z mniejszymi wydatkami beneficjentów, niż określone w umowie o dofinansowanie, mogą się pojawić oszczędności, ale tych środków nie będzie zbyt wiele.

W ocenie prezesa Beskidzkiego Biura Consultingowego konkursowe wykorzystanie środków unijnych, w zależności od województwa, waha się od 25 proc. do 50 proc. Trzeba jednak dodać, że dużo projektów czeka na rozpatrzenie. W programach regionalnych wnioski są zazwyczaj rozpatrywane raz do roku. Dla odmiany w programie operacyjnym „Innowacyjna gospodarka” nawet trzy, cztery razy w roku. – Trudność w określeniu poziomu wydatkowania unijnych pieniędzy polega również na wprowadzeniu zaliczkowego wspierania beneficjentów. To udogodnienie funkcjonuje od niedawna i powoduje, że przyznanie dotacji wiąże się na początku inwestycji tylko z częściowym zasileniem projektu – mówi Jarosz.

[srodtytul]Przykładowe projekty[/srodtytul]

DGA jako przykład największego realizowanego zlecenia wymienia pozyskanie dofinansowania dla Centralnego Ośrodka Informatyki Statystycznej w Warszawie, w kwocie 110,6 mln zł, na projekt „System informacyjny statystyki publicznej w latach 2008–2013” w ramach programu operacyjnego „Innowacyjna gospodarka”.

Niewiele mniej pieniędzy, bo 109,7 mln zł, spółka zapewniła Uniwersytetowi Warmińsko-Mazurskiemu w Olsztynie na „Rozbudowę, modernizację i wyposażenie zespołu laboratoriów edukacyjno-badawczych technologii, jakości i bezpieczeństwa zdrowotnego żywności”. Obecnie DGA pracuje nad projektem „Sieć szerokopasmowa Polski wschodniej”, którego budżet wynosi około 300 mln euro. Z kolei Beskidzkie Biuro Consultingowe specjalizuje się w pozyskaniu funduszy do 20 mln zł. Tego rzędu dofinansowanie zapewniło m.in. Firmie Rosińscy, Jelenia Plast, Prosperplast, Zakładom Lotniczym Margański & Mysłowski czy firmie Marbet.

[ramka][b]Jerzy Kwieciński - ekspert Business Centre Club

prezes Fundacji Europejskie Centrum Przedsiębiorczości[/b]

Zainteresowanie firm unijnymi dotacjami jest dziś duże i ciągle rośnie. Co ciekawe, polskie przedsiębiorstwa wykazują się zdecydowanie większą determinacją w pozyskiwaniu pieniędzy, niż ma to miejsce w innych państwach Unii. Obecnie prawie nic nie trzeba robić, aby zachęcić przedsiębiorców do składania wniosków o dotacje. Problemem jest raczej wybór jak najlepszych projektów. Przy podejmowaniu decyzji o przyznaniu dotacji w zbyt dużym stopniu decydują jednak czynniki subiektywne. Z punktu widzenia firm niewątpliwie największe znaczenie odgrywa program operacyjny „Innowacyjna gospodarka”. Jest on najbardziej przydatny dla przedsiębiorców i w jego ramach najwięcej firm chce pozyskać pieniądze, których zapewne zabraknie przed 2015 r., czyli okresem, do którego ma funkcjonować. Dla firm jedną z najważniejszych barier w pozyskaniu dotacji są sprawy administracyjne. Chodzi o to, że niezależnie od wielkości środków, o jakie zabiegają przedsiębiorstwa, muszą one wykonać podobną ilość pracy przygotowawczej. W efekcie małe firmy mają proporcjonalnie większe koszty związane z pozyskaniem dotacji niż firmy duże. W mojej ocenie wymagania, a w efekcie i koszty, powinny być bardziej zróżnicowane. [/ramka]

Firmy
Patologie przymusowego wykupu. Jest petycja do ministra finansów
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Firmy
Premier zdecydował o Rafako. Padła kwota pomocy
Firmy
Egipt postawił na Feerum. Kurs wystrzelił
Firmy
Zarząd Toi widzi podstawy do ostrożnego optymizmu
Firmy
Woda i ścieki wymagają większej uwagi
Firmy
Korekta zamiast hossy. Te spółki popadły w niełaskę