Największym ryzykiem inwestujących w ukraińskie firmy pozostaje dewaluacja hrywny, spodziewana krótko po wyborach parlamentarnych, które odbędą się 28 października. Obecnie jeden dolar kosztuje 8,1 hrywny, ale z 12-miesięcznych kontraktów futures wynika, że za rok za jednego dolara trzeba będzie zapłacić już 10,8 hrywny.
Powtórka z 2008 r., gdy kurs hrywny spadł o około 40 proc., jest mało prawdopodobna. Jednak spółki mające dług w dolarach bądź euro i dochody w krajowej walucie mocno odczują dewaluację, uderzyłaby ona w ich marże. .
- W przypadku takich firm jak Ovostar czy Agroton, marże EBITDA mogłyby spaść o 10-15 proc. przy kursie 9,5-10 hrywny za dolara, co jest całkiem możliwe już pod koniec roku - twierdzi Tatjana Telezko, analityk banku inwestycyjnego Dragon Capital. - Lepiej poradziłaby sobie np. Astarta, która ostatnio wzmocniła udział eksportu - dodaje.
Kernel, który otrzymuje 85-90 proc. przychodów w obcych walutach, jest najlepiej przygotowany na nadchodzący sztorm. – To najbardziej defensywną firma spośród ukraińskich spółek. Dlatego ostatnio jej akcje rosły - mówi Telezko.
Od początku czerwca kurs Kernela wzrósł o ponad 30 proc. Obecny wskaźnik EV/EBIDTA dla Kernela na poziomie 7,4, jest najwyższy wśród ukraińskich firm. Nie wszyscy są jednak przekonani że spółka jest przewartościowana. Firma ciągle rośnie poprzez przejęcia i inwestycje, których wskaźnik rentowności historycznie wynosił 25 proc., sporo powyżej przeciętnego kosztu długu, który sięga 5,9 proc. w tym roku w przeliczeniu na dolary.