Mimo dobrej koniunktury na giełdzie sytuacja na rynku pierwotnym wciąż nie jest najlepsza. Ubiegły rok był drugim najsłabszym w ostatnich dziewięciu latach, jeśli chodzi o liczbę pierwszych ofert publicznych (IPO). W porównaniu z 2011 r. liczba debiutów spadła z 38 do 19, a wartość ofert z 8,5 do 3,4 mld zł.
Ten rok też nie zaczął się dobrze. Wczoraj Global Cosmed poinformował o przesunięciu swojego IPO na czerwiec. W poniedziałek zakończyła się budowa księgi popytu, a dziś miały się rozpocząć zapisy na akcje firmy. Oferował je Dom Maklerski IDMSA.
Inwestorzy: było za drogo
Producent kosmetyków i chemii gospodarczej chciał sprzedać 10 mln nowych akcji, stanowiących 25,6 proc. w podwyższonym kapitale. Inwestorzy instytucjonalni mieli objąć 8 mln, a indywidualni 2 mln walorów. Widełki cenowe ustalono na 1,55–2 zł za akcję. – Według nas inwestorzy oczekiwali zbyt dużego dyskonta. W naszym odczuciu rynek jest trochę zbyt słaby i ożywienie nie jest tak silne, jak oczekiwaliśmy. Dlatego zdecydowaliśmy się na przesunięcie oferty. Na razie jest jednak zbyt wcześnie, aby stwierdzić, czy zmienimy jej warunki – mówi Ewa Wójcikowska, prezes Global Cosmed. – Liczymy, że do czerwca sytuacja na rynku giełdowym się poprawi i dodatkowo będziemy mogli pochwalić się dobrymi wynikami za kolejne kwartały – dodaje Wójcikowska, prezes Global Cosmed.
To już drugie przesunięcie oferty przez Global Cosmed. Firma chciała sprzedawać akcje już w listopadzie, ale z powodu niezbyt dobrej sytuacji na rynku przełożyła debiut na styczeń. Przez ten czas nie zmieniła warunków sprzedaży akcji.
Od jednego z zarządzających TFI usłyszeliśmy, że zarząd Global Cosmed nie przekonał inwestorów do swoich planów. Za pozyskane środki firma miała zbudować automatyczną mieszalnię, zaplecze magazynowe i oczyszczalnię. – Po spotkaniach z inwestorami odnosiliśmy wrażenie, że oferta była ciekawa i cieszyła się zainteresowaniem. Jednak problemem były oczekiwania co do wyceny walorów – zaznacza Wójcikowska.