Od ponad miesiąca paleta instrumentów pochodnych na warszawskiej giełdzie jest bogatsza o kontrakty na akcje spółek LiveChat, PlayWay oraz Ten Square Games. Na razie jednak nie znalazły one większego uznania w oczach inwestorów. Obrót nimi jest znikomy, a nie brakowało też sesji, w trakcie których na nowych futures akcyjnych nie zawarto żadnej transakcji.
Różne wizje rynku
Zdecydowanie najmniejszą popularnością spośród nowych kontraktów cieszą się instrumenty oparte na akcjach LiveChatu. Od ich debiutu (bez piątkowej sesji) obrócono zaledwie 14 kontraktami. Wartość obrotu to zaledwie 34 tys. zł. Nieco lepiej wyglądają statystyki w przypadku Ten Square Games oraz PlayWaya, chociaż i tutaj wolumeny trudno uznać za satysfakcjonujące. W przypadku kontraktów na akcje Ten Square Games wolumen obrotu w ciągu miesiąca wyniósł 93 sztuki (wartość obrotu to 801 tys. zł ), a w przypadku futures na PlayWaya były to 164 sztuki (prawie 2,4 mln zł).
– Kontrakty terminowe mogą być wykorzystywane m.in. do spekulacji lub zabezpieczania pozycji. W naturalny sposób zainteresowanie kontraktami terminowymi jest pochodną zainteresowania instrumentami podstawowymi, czyli w tym wypadku akcjami spółek. Ostatnie tygodnie na GPW są trudne dla spółek gamingowych – ich kursy spadają, co może również wpływać na mniejsze zainteresowanie instrumentami pochodnymi. Dodatkowo trzeba pamiętać, że każdy nowy instrument finansowy potrzebuje czasu, żeby zaistnieć w świadomości inwestorów giełdowych. Tym bardziej nowe kontrakty terminowe, które są skierowane do określonej grupy inwestorów akceptujących podwyższone ryzyko i dźwignię finansową – mówi Krzysztof Radojewski, dyrektor departamentu analiz w Noble Securities.
Słabe otwarcie nowych kontraktów na nowo jednak rozbudziło dyskusję, czy jest sens wprowadzania do obrotu kolejnych instrumentów. Rynek w tej kwestii od dłuższego czasu jest podzielony. Przeciwnicy tego typu działań uważają, że wprowadzanie kolejnych instrumentów to tylko sztuka dla sztuki i nie ma nic wspólnego ze zwiększaniem atrakcyjności i płynności rynku pochodnych. Nie brakuje jednak też argumentów „za".
– Moim zdaniem wprowadzanie do obrotu giełdowego nowych instrumentów finansowych ma sens, ponieważ prowadzi do rozwoju rynku kapitałowego. Jest to inwestycja w przyszłość, która powinna zaprocentować, dlatego mimo krótkoterminowego braku zainteresowania warto ten trend kontynuować. Natomiast jeśli nie przyniesie oczekiwanego efektu w dłuższym terminie, to można z tych instrumentów w przyszłości zrezygnować – uważa Radojewski.