Płynność to jedno z największych wyzwań, z jakim od dłuższego czasu boryka się warszawska giełda. W tym roku widać dalszy spadek aktywności inwestorów zarówno na rynku kasowym, jak i terminowym. Wyjątkiem są pochodne na akcje.
Wbrew trendowi
Na rynku akcji obroty w ciągu 11 miesięcy tego roku osiągnęły poziom 181,3 mld zł (licząc z transakcjami pakietowymi). Oznacza to, że są o prawie 8 proc. niższe niż w takim samym okresie rok wcześniej. Jeszcze gorzej sytuacja wygląda na rynku terminowym. Wolumen obrotu wszystkimi pochodnymi to w tym roku 6,3 mln sztuk, co z kolei oznacza spadek o 13,5 proc. W dużej mierze za spadek ten odpowiada mniejsze zainteresowanie kontraktami na indeksy, gdzie głównym produktem są futures na WIG20. W tej części wolumen obrotu rok do roku spadł o 12,6 proc.
Statystyki dotyczące rynku instrumentów pochodnych byłyby jeszcze gorsze, gdyby nie kontrakty na akcje, które bronią honoru tej części giełdowego biznesu. Tutaj, w odróżnieniu od innych części rynku, obserwujemy wzrost zainteresowania inwestorów. Od stycznia do końca listopada wolumen obrotu tymi instrumentami wyniósł 1,3 mln sztuk. Rok do roku oznacza to wzrost o prawie 11 proc. Udany był zresztą sam listopad. Wolumen obrotu kontraktami na akcje wyniósł ponad 149 tys. sztuk. W listopadzie 2018 r. było to 124,6 tys.
Król jest jeden
Wytłumaczeniem fenomenu kontraktów terminowych na akcje jest zmienność, która zresztą dla wszystkich instrumentów pochodnych ma kluczowe znaczenie. W przypadku niektórych akcji była ona w ostatnim czasie imponująca, co przełożyło się na większe zainteresowanie pochodnymi na te walory, które przecież pozwalają zarabiać na wzroście i spadkach cen. Absolutną rewelacją ostatnich miesięcy są papiery JSW. W październiku obrót nimi wyniósł 49,3 tys. sztuk, co oznacza, że wygenerowały one prawie jedną trzecią ruchu na rynku kontraktów na akcje. Podobnie sytuacja wyglądała w październiku.