Z danych przytaczanych przez „Fortune Business Insights” wynika, że wartość globalnego rynku cubersecurity osiągnie w tym roku poziom 160 mld USD, tj. o około 20 mld USD więcej niż przed rokiem. Tylko w 2020 roku – w czasie pierwszej fali pandemii, która w skali świata wpłynęła na gwałtowne upowszechnienie się rozwiązań teleinformatycznych w sektorze prywatnym i publicznym – rynek cyberbezpieczeństwa wzrósł o niemal 8 proc. rok do roku. W ubiegłym roku rynek urósł już o 13 proc. Analitycy FBI prognozują, że w kolejnych latach tempo wzrostu jeszcze bardziej przyśpieszy, dzięki czemu przed końcem dekady, w 2029 roku, wartość rynku usług zapewniających bezpieczeństwo technologii informatycznych przekroczy 375 mld USD.
Oczywiście rzeczywiste tempo wzrostu rynku cybersecurity jest trudne do przewidzenia. Trwająca od ponad pół roku wojna w Ukrainie wyraźnie zwiększyła popyt na nowoczesne rozwiązania w tej dziedzinie i wskazała – zarówno podmiotom prywatnym, jak i instytucjom publicznym – na wiele ryzyk związanych z brakiem profesjonalnej obsługi. Jednak, wbrew stosunkowo powszechnej opinii, kluczowe dla rozwoju rynku cybersecurity są trendy niezwiązane bezpośrednio z polityką międzynarodową. Filarami rozwoju są bowiem błyskawicznie rosnące rynki związane z usługami e-commerce, internetu rzeczy, sztucznej inteligencji czy szeroko pojętych technologii chmurowych – słowem: wszystkie rozwiązania oparte na transferze i przechowywaniu gigantycznych ilości wrażliwych danych.
Ilość tych danych konsekwentnie rośnie. W 2018 roku ludzkość wyprodukowała, skopiowała i przechowywała łącznie 33 zetabajtów danych (ekwiwalent 33 bilionów gigabajtów). W ciągu dwóch lat (w tym jednym pandemicznym) ilość tych danych niemal się podwoiła, osiągając na koniec 2020 roku poziom 60 ZB, a obecne przewidywania (które mogą być niedoszacowane) wskazują, że w połowie dekady sięgniemy 175 ZB danych. Każdego dnia generujemy 500 milionów tweetów, niemal 300 miliardów e-maili, 4 miliony gigabajtów wpisów na Facebooku, 65 miliardów wiadomości na WhatsAppie i 720 tys. godzin nowych treści na YouTubie. O ile dziś około jednej trzeciej produkowanych przez biznes treści przechowywanych jest w chmurze, o tyle zdaniem niektórych analityków już w 2025 roku poziom ten sięgnie 95 proc.
W tej sytuacji nie dziwi trwale pozytywny sentyment inwestorów do branży cybersecurity. To ważne także w kontekście trwających kolejny już kwartał obaw o możliwą recesję na amerykańskim rynku. Warto w tym kontekście przytoczyć niedawne badania Morgana Stanleya, z których wynika, że trzema obszarami biznesowymi, w które amerykańskie firmy zamierzają nadal inwestować – nawet w przypadku recesji – są cloud computing, security software oraz digital transformation. To oznacza, że – w przeciwieństwie do innych sektorów – spółki działające w dziale cybersecurity są w praktyce odporne na obecny kryzys, a wręcz zyskują dzięki niemu na wartości i potencjale rozwojowym.
Atrakcyjność sektora cybersecurity dostrzegają globalne fundusze private equity, czego przejawem jest rosnąca liczba ciekawych transakcji. Przykładowo w sierpniu fundusz Thoma Bravo pozyskał za 2,8 mld USD spółkę Ping Identity. Ten sam fundusz zainwestował wcześniej także w inne podmioty z tego sektora, takie jak SailPoint Technology, Proofpoint, Sophos czy Barracuda. Z kolei w maju rynek obiegła informacja o przejęciu za 5,8 mld USD spółki Mimecast przez fundusz Permira. W sektor inwestują też podmioty z tzw. Wielkiej Piątki Big Tech, zwanej potocznie GAFAM. Tylko w ciągu ostatnich miesięcy tego roku na akwizycje w dziale cybersecurity Google wydał niemal 6 mld USD.