Ceny energii elektrycznej na Towarowej Giełdzie Energii z dostawą na kolejny rok rosną z dnia na dzień. Dostawcy energii dokonują obecnie zakupów na 2023 r. W czwartek 14 lipca ceny te osiągnęły poziom 1607 zł za MWh. Jednymi z powodów są kurcząca się rezerwa mocy elektrowni konwencjonalnych, obawy o dostawy węgla dla energetyki i wreszcie groźba wstrzymania dostaw gazu rosyjskiego do Europy.
Biznes zapłaci 300 proc. więcej?
To właśnie rynek hurtowy jest barometrem skali podwyżek cen energii elektrycznej na przyszły rok. Jak do takich prognoz odnosi się branża i same firmy? Nie wszystkie, które zapytaliśmy, opowiedziały o swoich wyzwaniach, niektóre nie chciały być cytowane. Z rozmów, które przeprowadziliśmy, wyłania się dylemat: czy już teraz podwyższać ceny, czy jednak zaczekać i liczyć np. na zakończenie wojny w Ukrainie. Firmy masowo zwracają uwagę na wzrost kosztów znacznie szybszy niż wzrost cen sprzedaży. Słyszymy więc dylematy związane z kilkunastoprocentową inflacją i cenami energii a potrzebą utrzymania konkurencyjności. Prognozy cen dla poszczególnych biznesów na przyszły rok mówią o skali 200–300 proc. Wskazują także na inflacyjną presję płacową ze strony pracowników. W ubiegłym tygodniu odbyła się Rada Dialogu Społecznego poświęcona m.in. rosnącym cenom energii. – Wisi nad nami ryzyko upadłości wielu firm. Wysokie ceny energii sprawiają, że produkcja staje się nieopłacalna – powiedział prezes Pracodawców RP Rafał Baniak.
Biznes zaniepokojony
Branżowe stowarzyszenie Pracodawcy RP informuje, że ceny energii są jedną z wielu rosnących kategorii kosztowych. Zgodnie z danymi GUS firmy płacą ponad 23 proc. drożej za dostawy niż rok temu, w analogicznym okresie ceny konsumenckie (po których firmy sprzedają) wzrosły o niecałe 14 proc. Pojawia się presja na marże, która w wybranych branżach, energo- czy surowcochłonnych oznacza już ujemne marże operacyjne.
Do branżowych stowarzyszeń zrzeszających przedsiębiorców, pracodawców trafiają pierwsze sygnały o zamiarach trwałego i znaczącego ograniczenia skali działalności. – Szacujemy, że cena może nawet dojść do 2500 zł za MW – alarmuje w rozmowie z „Parkietem” Rafał Baniak i dodaje, że taka sytuacja sprawia, że wiele przedsięwzięć, wiele biznesów przestanie się opłacać. – Już dzisiaj słyszymy o wyłączaniu instalacji, o ograniczaniu produkcji. Chociażby ostatnio jedna z giełdowych spółek zaczęła mówić o wyłączeniu jednej z instalacji, o ograniczeniu produkcji. To są wymierne przykłady tego, że w takich warunkach nie da się prowadzić rentownej działalności – sygnalizuje.