Leszek M. Gołąbiecki, prezes Unibepu: Czas dywersyfikacji i końca bańki

Brak finansowania z funduszy unijnych byłby ciosem szczególnie w rynek infrastrukturalny. Dlatego ważne jest różnicowanie źródeł przychodów. Na rynku mieszkaniowym po „pewnej” bańce wróci normalność – mówi Leszek M. Gołąbiecki, prezes Unibepu.

Publikacja: 17.10.2022 18:56

Gościem Adama Roguskiego był Leszek M. Gołąbiecki, prezes Grupy Unibep. Fot. mat. prasowe

Gościem Adama Roguskiego był Leszek M. Gołąbiecki, prezes Grupy Unibep. Fot. mat. prasowe

Foto: parkiet.com

O spowolnieniu w budownictwie słychać od jakiegoś czasu, o presji kosztów również. Dziś do czynników ryzyka dołącza to, że Polska może nie otrzymać nie tylko pieniędzy z KPO, ale także w ramach funduszy z polityki spójności. Jak w tych okolicznościach widzicie perspektywy budowy portfela zamówień?

Unibep jest zdywersyfikowaną grupą, w ramach generalnego wykonawstwa działamy na rynku kubaturowym, przemysłowym, energetycznym i infrastrukturalnym. Mamy też spółkę deweloperską i fabrykę drewnianych modułów. Dzięki dywersyfikacji mamy bardzo duży portfel zleceń, jego wartość to 3,3 mld zł. W tym roku, co ważne, pozyskaliśmy zlecenia o wartości 2,5 mld zł, z czego 560 mln zł w samym III kwartale – oczywiście sytuacja w poszczególnych częściach rynku wygląda różnie, ale generalnie widać, że jest co robić i nie musimy na siłę zabiegać o kontrakty.

Te przykre wiadomości o ryzyku wstrzymania funduszy unijnych na pewno odbiją się na branży budowlanej, głównie będzie to miało wpływ na inwestycje infrastrukturalne, które w dużej mierze zależą od tego finansowania. Ale i w budownictwie kubaturowym widzimy hamowanie na pewno będziemy mieć zamówień, w szczególności budownictwie mieszkaniowym. Inwestycje powstają w miejscach, które się bronią – w dobrych lokalizacjach mieszkania cały czas się sprzedają.

Postawiliśmy na większą dywersyfikację i zaczęliśmy rozwijać budownictwo energetyczne i przemysłowe, pozyskaliśmy nowe kompetencje. Poszerzyliśmy też działalność na rynku infrastruktury, otworzyliśmy nową wytwórnię mas bitumicznych i liczymy na mniejsze kontrakty drogowe, finansowane z Polskiego Ładu.

Co do presji kosztów, czuje to cała branża i odbija się to na budżetach. Jesteśmy wykonawcą dla inwestorów przede wszystkim prywatnych, z którymi dużo łatwiej jest nam renegocjować kontrakty – bo jeśli nie możemy mieć wpływu na koszty, to staramy się mieć wpływ na przychody. Muszę powiedzieć, że z bardzo wieloma inwestorami udało nam się wynegocjować może nie pełne pokrycie wzrostu kosztów, ale w stopniu ratującym nas przed stratami. Na pewno nie pozwala to uzyskać takich marż, jakie planowaliśmy. Na szczęście wzrost cen materiałów i robocizny wyhamowały – nie spadają, ale przestały dynamicznie rosnąć. Na spadki nie należy liczyć przy obecnych cenach energii i kursach walut.

Czyli nie ma co liczyć na spadki cen mieszkań?

Ceny przestały rosnąć, co nie pozwala już wprost rekompensować wyższych kosztów. Na pewno przed wykonawcami i deweloperami jest dużo pracy, jeśli chodzi o optymalizację. Trzeba dostosowywać produkty do rynku.

Po trzech kwartałach Unidevelopment sprzedał 318 mieszkań, o 60 proc. mniej niż rok wcześniej – a przypomnijmy, że bazą jest rekordowy dla branży okres. Spodziewacie się lepszego wyniku w IV kwartale m.in. dzięki spodziewanej transakcji z funduszem PRS. Jeszcze w zeszłym roku fundusze chciały kupować lokale od deweloperów, ale ci woleli sprzedawać Kowalskim. Dziś karta się odwróciła: deweloperzy chcą sprzedawać, ale fundusze borykają się z wyższymi kosztami finansowania. Czy PRS będzie wsparciem dla branży, czy mamy raczej okres wyczekiwania?

Kończymy kolejny projekt dla funduszu, umowę przedwstępną podpisaliśmy w grudniu 2020 r., mówimy o całym etapie osiedla Fama Jeżyce dostosowanym do potrzeb funduszu. To bardzo duży projekt w Poznaniu, praktycznie miasto w mieście, łącznie 110 tys. mkw. powierzchni mieszkaniowej, pierwszy etap sprzedaliśmy na rynku detalicznym, w trakcie realizacji jest trzeci etap i myślimy o kolejnych, w tym także z przeznaczeniem na PRS. To też dla nas sposób na szybsze odzyskanie zainwestowanych w ziemię pieniędzy.

Na pewno dziś widzimy pewne wstrzymanie się funduszy, one też rozglądają się za jakimiś okazjami, ale myślę, że rynek się ustabilizuje. Z jednej strony fundusze mają wyższe koszty finansowania, ale z drugiej czynsze poszły w górę o około 20 proc. jak wspominałem, nie ma co liczyć na to, że koszty wykonawstwa będą niższe, one będą raczej utrzymywać się na wysokim poziomie. Transakcje z inwestorami instytucjonalnymi będą dalej realizowane.

Jak ocenia pan perspektywy rynku detalicznego? Dziś kupują tylko ci, którzy mają gotówkę, popyt kredytowy został zduszony. Musimy poczekać na spadek stóp?

W ostatnim czasie mieliśmy taką bańkę mieszkaniową, lokale sprzedawały się na etapie dziury w ziemi, zdarzało się, że w momencie oddania do użytkowania wszystkie lokale miały już właścicieli. Wracamy po prostu do normalności, czyli tego, że ostatnie mieszkania będą sprzedawane rok po zakończeniu budowy. Oczywiście, działy sprzedaży i marketingu będą musiały włożyć więcej wysiłku. O tak wysokiej sprzedaży, jaką branża widziała w zeszłym roku, zapomnijmy.

Coraz więcej zwłaszcza mniejszych deweloperów, przez wysokie koszty finansowania, będzie zmuszonych sprzedawać projekty z pozwoleniami na budowę. Mamy dobrą sytuację finansową, dobrą współpracę z bankami, możemy korzystać z takich okazji.

Budownictwo
Cavatina Holding rusza ze sprzedażą kolejnych mieszkań
Budownictwo
Dekpol ze stabilnymi zyskami mimo niższych przychodów
Budownictwo
ZUE powoli odbudowuje portfel
Budownictwo
Dom Development gotowy bić kolejne rekordy. Będzie też łowić okazje
Budownictwo
Cavatina Holding zdecydował o przedterminowym zakończeniu programu emisji obligacji
Budownictwo
Dom Development po konferencji: co obiecał nowy zarząd dewelopera?
Budownictwo
Po rekordowym 2024 r. Dom Development zakłada jeszcze lepsze wyniki