Tak się jednak nie stało. Dlaczego? Z informacji „Parkietu" wynika, że dział emitentów GPW, z którym tradycyjnie konsultuje się treść dokumentu informacyjnego zmierzającej na NewConnect spółki, ma wiele wątpliwości zarówno co do samego dokumentu, jak i modelu biznesowego Arrinera Automotive.
Przypomnijmy, powstała wiosną 2008 r. jako Veno Automotive Arrinera przez trzy lata pracowała nad prototypem samochodu sportowego. Wielokrotnie przekładana premiera prototypu auta w końcu doszła do skutku w czerwcu 2011 r. Teraz spółka, we współpracy z Lee Noble, znanym brytyjskim konstruktorem aut, pracuje nad wersją produkcyjną Arrinery i przygotowuje się do uruchomienia produkcji. Zdaniem giełdy całe przedsięwzięcie nie jest jednak dość zaawansowane, by mogło zostać upublicznione.
– Dokument informacyjny składany był już na giełdzie dwukrotnie, pierwszy raz jeszcze w czerwcu. Najpierw wątpliwość działu emitentów GPW wzbudziły ujemne na koniec 2010 r. kapitały Arrinery. Po rejestracji podwyższenia kapitału spółka dowiedziała się z kolei, że skoro nie dysponuje gotowym produktem oraz odpowiednimi środkami na dokończenie prac projektowych, to nie może teraz wejść na NC – relacjonuje nam osoba zaangażowana w projekt.
Co na to Veno? Arkadiusz Kuich, prezes Veno, odmówił komentarza. Z kolei giełda pytana o całą sprawę informuje, że decyzja dotycząca wprowadzenia Arrinery na NC nie zapadła, ponieważ spółka nie złożyła formalnego wniosku w tej kwestii.
Veno jest równie znaną co kontrowersyjną firmą. Przedłużające się prace nad projektem samochodu oraz spór z partnerem biznesowym w notowanej na NC spółce Carbon Design przyczyniły się do tego, że spółka doczekała się powstania bardzo krytycznego wobec Veno bloga. Wiele wskazuje na to, że Veno i jej główni akcjonariusze znaleźli się na tzw. czarnej liście GPW. Od pewnego czasu firmom, w których akcjonariatach są np. podmioty kojarzone ze zjawiskiem „grzanek" z NC, trudniej jest uzyskać zgodę na dopuszczenie do obrotu.