Przesuwamy ją w czasie – potwierdza Dariusz Mazur, prezes i największy akcjonariusz Atlanty. Zamiast wydawać pieniądze na nową fabrykę, spółka zwiększa moce w już istniejącym zakładzie.

Po bardzo udanym zeszłym roku w tym Atlanta zmaga się z trudną sytuacją w branży. Negatywny wpływ na jej wyniki finansowe ma przede wszystkim niekorzystna sytuacja na rynku walutowym. To właśnie od niej w dużej mierze będą też zależeć wyniki za drugie półrocze. Ponad 90 proc. surowców spółka kupuje za granicą. W tym 80–90 proc. przypada na transakcje w dolarach, a pozostała część w euro.

Rezultaty Atlanty za I półrocze 2012 r. są dużo gorsze niż rok wcześniej. Wprawdzie jej przychody wzrosły do 98 mln zł z 92,6 mln zł, ale wyniki znacząco się pogorszyły. Zysk operacyjny spadł do 2,1 mln zł z prawie 6 mln zł. Natomiast na poziomie netto widnieje prawie 0,8 mln zł straty wobec 4,7 mln zł zysku rok wcześniej.

Atlanta – w odróżnieniu od giełdowego Bakallandu i Helio – działa przede wszystkim w segmencie hurtowym. Jednak ze sprawozdań finansowych spółki wynika, że w jej całkowitych przychodach systematycznie rośnie udział detalu. W ujęciu wartościowym w I półroczu 2012 r. odpowiadał on za 24,9 proc. przychodów. To o 1,3 pkt proc. więcej niż rok wcześniej. Z kolei ilościowo udział detalu poszedł w górę o 2,3 pkt proc., do 16,9 proc. Minusem segmentu detalicznego jest bardzo duża konkurencja. Jednak marże wciąż są tam wyższe niż w hurcie.

Wczoraj kurs Atlanty wzrósł o 5,5 proc., do 6,17 zł.