Rynki wschodzące cały czas w tyle

Wyceny na rynku akcji w krajach rozwijających się są o połowę niższe niż w przypadku parkietu amerykańskiego.

Publikacja: 17.02.2025 06:00

Rynki wschodzące cały czas w tyle

Foto: Dhiraj Singh/Bloomberg

Zmiana na fotelu w Białym Domu, napięcia w globalnym handlu i perspektywy polityki monetarnej to czynniki, które w ostatnim czasie miały duży wpływ na zachowanie rynków wschodzących. Perspektywy poszczególnych giełd z krajów rozwijających się są zróżnicowane, ale zachęcać mogą niskie wskaźniki.

Wpływ Trumpa

Od początku roku indeks MSCI Emerging Markets zyskał nieco ponad 3 proc. To wynik nieco słabszy od MSCI World, który wzrósł w tym czasie o 4 proc. Dysproporcja w stopach zwrotu między tymi dwoma indeksami zmniejszyła się jednak względem 2024 r. W ubiegłym roku stopa zwrotu wypracowana przez indeks rynków wschodzących była znacznie niższa (7,5 proc.) niż w przypadku szerokiego benchmarku (18,7 proc.). Trend ten jest widoczny od dawna, a wpływ na to ma fakt, iż w indeksie MSCI World największą wagę mają spółki amerykańskie, w szczególności giganci technologiczni, którzy w ostatnich latach osiągnęli ogromne stopy zwrotu. Indeks MSCI Emerging Markets zdołał prześcignąć S&P 500 tylko w dwóch z ostatnich 12 lat. Jednak kiedy hossa na rynkach wschodzących była w pełni, wówczas to akcje z tej grupy wiodły prym. W latach 2001–2010 indeks MSCI Emerging Markets przyniósł skumulowaną stopę zwrotu 334 proc. wobec ok. 15 proc. dla S&P 500.

Negatywnym czynnikiem, który wpływał w ostatnim czasie na rynki wschodzące, jest umacniający się dolar. Historyczne dane mówią, że akcje z rynków wschodzących są odwrotnie skorelowane z amerykańską walutą. Statystyka pokazuje, że w długim terminie osłabienie dolara o 1 proc. wpływało mniej więcej na wzrost MSCI Emerging Markets o 4 proc. W ostatnim czasie giełda amerykańska wykazuje się jednak siłą, co jest czynnikiem, który potencjalnie ogranicza skalę wzrostu akcji z rynków wschodzących. Umocnienie dolara jest związane ze zmianą na fotelu w Białym Domu.

Napięcia w globalnym handlu i widmo nakładania taryf przez administrację Donalda Trumpa również wpływają na sentyment wokół rynków wschodzących. Stany Zjednoczone w tych rozgrywkach handlowych występują z pozycji siły, dlatego rynki wschodzące mogą bardziej ucierpieć ze względu na nakładanie taryf. Wprowadzenie ceł na Meksyk i Kanadę zostało odsunięte w czasie, ale na Chiny taryfy zostały nałożone, a najnowszym posunięciem są cła na import stali i aluminium ze wszystkich krajów. Widmo napięć w handlu właśnie się realizuje, ale już wcześniej było wyceniane przez inwestorów. MSCI Emergning Markets w październiku osiągnął dwuipółletni szczyt i od tego czasu spadł o ponad 7 proc. Przecena była większa, bowiem do dołka w styczniu indeks stracił ponad 13 proc., ale zdołał już odrobić nieco strat.

Czytaj więcej

Rekordy w czasach zmienności

Kolejnym czynnikiem, który w ostatnim czasie mógł zachęcać inwestorów, były perspektywy kształtowania się polityki monetarnej w USA. Z uwagi na to, że działania administracji Trumpa mogą być inflacjogenne, Fed prawdopodobnie nie będzie skory do obniżek stóp procentowych. Na pierwszym posiedzeniu w tym roku, które odbyło się pod koniec stycznia, Fed utrzymał stopy na dotychczasowym poziomie. Wydaje się, że amerykańskie władze monetarne znajdują się obecnie w trybie czuwania i brak zmian w stopach procentowych jest wyjściowym nastawieniem przed nadchodzącymi posiedzeniami (najbliższe 19 marca). Rynek wycenia obecnie, że FOMC obniży stopy procentowe raz, maksymalnie dwa razy w tym roku. Ekonomiści grupy BNP Paribas są w tym zakresie bardziej ostrożni i prognozują, że Fed utrzyma stopy procentowe na obecnym poziomie przez cały rok. Z konferencji Jerome’a Powella jasno wybrzmiało, że Fed nie musi spieszyć się z dalszymi (ewentualnymi) obniżkami stóp procentowych, po tym jak w drugiej połowie ubiegłego roku koszt pieniądza w Stanach Zjednoczonych został zmniejszony o 1 pkt proc. Taka zachowawcza postawa wydaje się uzasadniona, ze względu na niepewność co do kolejnych kroków podejmowanych przez nową administrację. Wyższe stopy procentowe w USA w połączeniu z silnym dolarem zazwyczaj zachęcają amerykańskich inwestorów do lokowania pieniędzy na krajowym rynku kapitałowym zamiast podejmowania większego ryzyka inwestycyjnego za granicą np. na rynkach wschodzących.

Warto jednak pamiętać, że wyceny na rynkach wschodzących są atrakcyjne. Wskaźnik ceny do zysku dla akcji z rynków wschodzących wynosi 14, podczas gdy dla MSCI World wskaźnik wynosi ok. 24, a dla S&P 500 sięga 30.

Największy udział

Liderami pod względem wagi w MSCI Emerging Markets od lat są Chiny. Jednak ich dominacja w ostatnim czasie stopniała za sprawą problemów na chińskim rynku, które wywołały korektę notowań. Obecnie spółki z Państwa Środka odpowiadają za 27,5 proc. indeksu, podczas gdy cztery lata temu było to ponad 40 proc.

Chińska gospodarka w ostatnich latach była pod presją słabej sytuacji w sektorze nieruchomości, który odgrywa kluczową rolę w strukturze gospodarczej. Pod koniec 2024 r. dynamika zmian cen nieruchomości nadal była ujemna, choć już nie tak jak w poprzednich okresach. Chiński rząd planuje w tym roku skupić się na stabilizacji rynku nieruchomości poprzez reformy systemu sprzedaży mieszkań oraz zwiększenie dostępności mieszkań socjalnych.

Gospodarka Chin wzrosła w zeszłym roku o 5 proc., co odpowiada celowi rządu, ale w społeczeństwie widać pogarszające się nastroje związane ze standardem życia. Choć oficjalny cel wzrostu PKB na 2025 r. zostanie ogłoszony przez rządzących w marcu, to można się spodziewać iż będzie on ponownie wynosił około 5 proc. Przeszkodą w osiągnięciu tego pułapu może jednak być intensyfikacja napięć handlowych na linii Waszyngton–Pekin.

Od początku roku indeks Shanghai Composite spadł o kosmetyczne 0,1 proc. Są jednak chińskie spółki, które w ostatnim czasie błyszczą. Benchmark dla chińskich akcji technologicznych wzrósł o ponad 20 proc. w ciągu ostatniego miesiąca. Indeks Hang Seng Tech, który śledzi 30 największych firm technologicznych notowanych w Hongkongu, wzrósł o 25 proc. od dołka z połowy stycznia. To wynik znacznie lepszy niż amerykański Nasdaq, a także grupa siedmiu wspaniałych (z ang. Magnificent 7).

Wpływ na zainteresowanie chińskimi spółkami technologicznymi ma start-up DeepSeek, który w styczniu dokonał premiery swojego ulepszonego modelu sztucznej inteligencji o nazwie R1. Eksperci wskazują, że może nie jest on tak zaawansowany jak ChatGPT czy inne modele amerykańskich firm, ale i tak wygląda imponująco, biorąc pod uwagę mniej zaawansowane chipy, jakie wykorzystano do jego wytrenowania, oraz szybszy okres, w jakim tego dokonano. DeepSeek zaskoczył swoim modelem Dolinę Krzemową oraz globalnych inwestorów, którzy do tej pory patrzyli tylko na amerykańskie spółki, aby uzyskać ekspozycję na sztuczną inteligencję.

Na fali popularności sztucznej inteligencji korzystają także spółki tajwańskie. W efekcie udział Tajwanu w indeksie MSCI Emergning Markets jest już większy niż Indii i sięga 20 proc. Tajwan postrzegany jest jako centrum innowacji technologicznych, szczególnie w branży półprzewodników. Segment półprzewodników, który jest kluczowy dla rozwoju sztucznej inteligencji, przeżywa silne ożywienie, w dużej mierze napędzane wzrostem zapotrzebowania na moce obliczeniowe.

Wiele firm działających w branży półprzewodników ma siedzibę właśnie na Tajwanie. Gigantem jest Taiwan Semiconductor Manufacturing Company, który jest kluczowym graczem w globalnym łańcuchu półprzewodników. Tajwan produkuje około 90 proc. najnowocześniejszych półprzewodników na świecie, głównie za pośrednictwem TSMC, największego producenta na świecie i głównego dostawcy takich firm, jak Apple i Nvidia. Waga tej spółki w indeksie MSCI Emergning Markets jest największa i przekracza 10 proc.

Dominacja Tajwanu w zakresie produkcji nowoczesnych półprzewodników powoduje, że tamtejsze spółki jeszcze przez wiele lat mogą korzystać na boomie związanym ze sztuczną inteligencją. Przez ostatni rok indeks giełdowy Tajwanu wzrósł o 25 proc., jednak ostatnie miesiące przyniosły trend boczny.

Na trzecim miejscu pod względem wagi w MSCI Emerging Markets są Indie, które w ostatnich latach były najszybciej rozwijającą się dużą gospodarką na świecie. Dzięki temu akcje na tamtejszym rynku mocno rosły wraz z ekspansją gospodarczą. Jednak ostatnie miesiące przyniosły korektę, bowiem część inwestorów zdecydowała się zrealizować zyski po silnej hossie, a część ma obawy o wolniejsze tempo wzrostu PKB.

Indyjski rząd prognozuje, że tempo wzrostu gospodarki wyniesie 6,4 proc. w roku kończącym się w marcu, co jest najwolniejszym tempem od czterech lat. Wpływ na to ma nieco słabsza sytuacja w sektorze produkcyjnym i wolniejsze tempo inwestycji firm. Początkowo Indie prognozowały tempo wzrostu na poziomie 6,5–7 proc.

Gospodarka Indii prawdopodobnie utrzyma wolniejsze tempo wzrostu w przyszłym roku fiskalnym, rozpoczynającym się 1 kwietnia. Coroczny raport ekonomiczny, który został przedstawiony w parlamencie przez ministra finansów Nirmalę Sitharaman, prognozuje wzrost PKB na poziomie 6,3–6,8 proc.

Premier Narendra Modi prawdopodobnie udzieli wsparcia piątej co do wielkości gospodarce świata, w której wysokie ceny i umiarkowany wzrost płac ograniczyły konsumpcję. Ekonomiści spodziewają się, że obniżki podatków zwiększą zdolność do wydawania przez indyjską klasę średnią, a także że zostaną podjęte działania mające na celu zwiększenie lokalnej produkcji przez firmy.

Polska górą

Zdecydowanie najlepszym rynkiem w tym roku, nie tylko w grupie rynków wschodzących, ale ogólnie, jest warszawski parkiet. Od początku roku WIG20 zyskał około 18 proc. i sięgnął niewidzianego od dawna poziomu 2600 pkt. Indeks największych polskich spółek radzi sobie znacznie lepiej niż mWIG40 (+12 proc.) czy sWIG80 (+8 proc.). To pokazuje, że w ostatnich tygodniach to napływ kapitału zagranicznego odpowiada za zwyżki.

Inwestorzy z zagranicy na fali informacji o możliwym zakończeniu wojny w Ukrainie i doniesień o rozmowach między Trumpem a Putinem kupują polskie spółki, które były obarczone znacznym dyskontem w ostatnich latach z uwagi na konflikt toczący się za naszą wschodnią granicą. Warto jednak pamiętać, że po tak dynamicznym wzroście w ciągu zaledwie półtora miesiąca rośnie ryzyko choć częściowej realizacji zysków przez inwestorów. W krótkim terminie można się zatem spodziewać, iż nastąpi pewne schłodzenie nastrojów. Jednak w długim terminie perspektywy dla polskich akcji malują się pozytywnie, m.in. z uwagi na poprawiającą się sytuację w gospodarce. W tym roku wsparciem dla krajowej gospodarki będą inwestycje ze środków unijnych oraz utrzymanie solidnej konsumpcji. Spodziewamy się też pozytywnego wpływu oczekiwanych w połowie roku obniżek stóp procentowych przez RPP. Z drugiej strony ciążyć nastrojom mogą napięcia w globalnym handlu czy anemiczny wzrost gospodarczy w strefie euro.

Dominik Osowski, analityk rynku papierów wartościowych w BM BNP Paribas

Analizy rynkowe
WIG20 - drzwi do 2900 pkt przymknięte
Analizy rynkowe
Czy niemieckie wybory mogą zaszkodzić hossie we Frankfurcie?
Analizy rynkowe
Wzrosty spółek zbrojeniowych i przecena niemieckich obligacji
Analizy rynkowe
Rekordy w czasach zmienności
Analizy rynkowe
Inwestorzy liczą na zakończenie wojny w Ukrainie
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Między wojną a pokojem