Miszmasz rynków wschodzących to nie najlepszy pomysł na ten rok

W gronie krajów rozwijających się znajdziemy zarówno te zyskujące na rozwoju wysokich technologii, jak i typowe państwa zależne od koniunktury na rynkach surowców. Podobnie różnie jest z ich wycenami, a na tym tle Polska wypada całkiem dobrze.

Publikacja: 01.08.2024 06:00

Miszmasz rynków wschodzących to nie najlepszy pomysł na ten rok

Foto: PAP/EPA

Zaczynając ten rok – podobnie jak i poprzedni – wielu zainteresowanych rynkami wschodzącymi liczyło, że wreszcie doczeka się odreagowania chińskiej giełdy.

Polski rynek może jeszcze zabłysnąć

Początek roku w wykonaniu Hang Senga był trudny, ale z czasem rynek zaczął się podnosić. Od połowy kwietnia do połowy maja obserwowaliśmy zaś wystrzał, który doprowadził indeks hongkońskiej giełdy do poziomów sprzed roku. Kolejne miesiące jak na razie nie przynoszą kontynuacji tego ruchu, a to oznacza, że dorobek Hang Senga po siedmiu miesiącach to ledwie 1,7 proc. I mimo niemal powszechnie panującej hossy nie jest to wcale najsłabszy z indeksów rynków wschodzących, aczkolwiek mający największy wpływ na ich benczmark.

– Struktura geograficzna indeksu MSCI Emerging Markets jest bardzo zróżnicowana. Największy udział w indeksie mają spółki chińskie – analizuje Rafał Grzeszyk, zarządzający Uniqi TFI. Jak przyznaje, rynek chiński w ostatnich kwartałach rozczarowywał inwestorów. – Narodowy Bank Chin w lipcu dość nieoczekiwanie obniżył stopę procentową (reverse repo). Wydaje się, że wzrost gospodarczy jest również poniżej oczekiwań polityków odpowiedzialnych za politykę gospodarczą – ocenia Grzeszyk.

W tle cały czas pozostaje temat wojny gospodarczej między USA a Chinami. – W ostatnich okresach rosła przewaga w sondażach dla Donalda Trumpa, który jest zwolennikiem agresywnej polityki handlowej wobec Chin. Jeśli wygra on wybory prezydenckie, trudno będzie oczekiwać poprawy nastrojów – przewiduje ekspert Uniqi TFI.

Drugą pozycję w indeksie MSCI EM z udziałem 19,4 proc. zajmuje Tajwan (udział Chin sięga 25 proc.). Na miejscu trzecim są Indie, z pozycją sięgającą 19,2 proc. Przedstawiciel kontynentu południowoamerykańskiego – Brazylia – pojawia się na miejscu piątym, a jego udział sięga 4,25 proc.

Czytaj więcej

Waluty emerging markets rozczarowują, chociaż jest szansa na poprawę sytuacji

Kolejnym kluczowym rynkiem dla zachowania indeksu MSCI Emerging Markets są Indie. – Od strony fundamentów rynek wygląda dobrze. Głównym znakiem zapytania są wysokie wyceny spółek z tego rynku – mówi Grzeszyk. Jak przyznaje, patrząc na wskaźnik ceny do zysku, indeks MSCI India jest droższy niż indeks S&P 500. – Innymi słowy oczekiwania inwestorów są wysokie i jakiekolwiek słabsze dane z rynku mogą spowodować spadki. Na tym tle lepiej w naszej ocenie wygląda indeks MSCI Taiwan, w składzie którego duży udział mają spółki z sektora półprzewodników, a który to będzie beneficjentem rozwoju i komercjalizacji sztucznej inteligencji – twierdzi zarządzający Uniqi TFI.

Na wciąż niedocenianą wygląda także polska giełda. – Nie zapominałbym tutaj o naszym rodzimym rynku polskim. Oczekiwana obniżka stóp procentowych w strefie euro będzie pozytywnym bodźcem dla spółek przemysłowych i chemicznych w Polsce. Dane inflacyjne oraz dane makro zaskakują w ostatnich okresach in plus. Rozpoczęcie rozmów pokojowych na Ukrainie po wygranych wyborach przez Trumpa będzie pozytywnym sygnałem dla rynku – zauważa Grzeszyk. Według niego przy niskich wycenach mnożnikowych Polska może być jednym z najmocniejszych rynków w końcówce obecnego roku i początku następnego.

Pod względem stóp zwrotu w tym roku króluje turecki XU100 z 43-proc. stopą zwrotu. W Europie miejsce drugie dzierży węgierski BUX z 22-proc. wzrostem. Z Atlantykiem numerem jeden pozostaje argentyński Merval, który po sporych spadkach w lipcu wciąż zachowuje 52-proc. wynik. W Azji najsilniejszy jak dotąd jest Taiex, który zyskał 24 proc.

Jeśli chodzi o wyniki krajowych funduszy inwestycyjnych szukających zysków na rynkach rozwijających się, przoduje Investor Turcja, który na dzień 29 lipca notował ponad 32-proc. zwyżkę. Na dwóch kolejnych miejscach plasują się zaś fundusze europejskich rynków wschodzących – inPZU Akcje CEEplus oraz Rockbridge Neo Akcji Nowa Europa.

Inwestorzy nie rzucają się na obligacje EM

A jak prezentuje się dziś świat obligacji rynków wschodzących? – Tematykę rynków wschodzących w kontekście inwestycji dłużnych lepiej kategoryzować na poszczególne regiony niż kraje oraz porównywać je do klasy aktywów o podobnej charakterystyce stóp zwrotu i zmienności, czyli obligacji korporacyjnych – mówi Daniel Wesołowski, zarządzający Generali Investments TFI. – Obecnie na rynkach wschodzących dość atrakcyjną klasą aktywów są obligacje wyrażone w tzw. twardych walutach, zwłaszcza w USD. Gdy porównamy koszyk obligacji rynków wschodzących o takiej samej strukturze ratingowej co koszyk amerykańskich obligacji korporacyjnych, to spread, czyli premia za ryzyko, którą jesteśmy w stanie uzyskać, oscyluje w ostatnich miesiącach na poziomie 150 do 200 pkt baz. ponad to, co oferują obligacje przedsiębiorstw z USA – zauważa ekspert Generali Investments TFI. Jak dodaje, na krajowym podwórku ostatnio emitowane obligacje przez BGK w USD gwarantowane przez Polskę dawały premię rzędu 140–165 pkt baz., gdzie w tym samym czasie obligacje korporacyjne o tym samym ratingu oferowały premie rzędu 70–80 pkt baz. – Pomimo tak atrakcyjnych warunków nie obserwujemy dynamicznego zawężenia się spreadu, co jest głównie spowodowane dwoma rzeczami. Jedną z nich moim zdaniem jest home-bias, czyli skłonność inwestorów do inwestowania głównie na krajowym podwórku. Pandemia, konflikty zbrojne czy wojny handlowe wprowadziły dużą niepewność, przez co największy kapitał, czyli amerykański, pozostał głównie u siebie – twierdzi Wesołowski. Według niego widoczne jest to w spreadach obligacji korporacyjnych w USA, które są blisko historycznych minimów. – Drugim czynnikiem, mocniej wpływającym na obecną sytuację, są wysokie stopy procentowe utrzymywane w USA. Inwestorzy otrzymujący w okolicach 5 proc. na krótkoterminowych obligacjach skarbowych USA są w dużej części usatysfakcjonowani osiąganą stopą zwrotu i nie chcą ryzykować utraty kapitału za dodatkowe 2–3 proc. – mówi zarządzający Wesołowski. Jego zdaniem cykl obniżek powinien się zacząć w ostatnich miesiącach tego roku bądź na początku przyszłego, a to obniży stopę zwrotu z obligacji krótkoterminowych. – W takiej sytuacji inwestorzy skłaniają się ku bardziej egzotycznym inwestycjom, żeby zachować odpowiednią stopę zwrotu. Powinno to wpłynąć na zwiększone napływy w aktywa rynków wschodzących, co historycznie przekładało się na dość atrakcyjną stopę zwrotu – przypomina.

Analizy rynkowe
Waluty emerging markets rozczarowują, chociaż jest szansa na poprawę sytuacji
Materiał Promocyjny
Czy samochód służbowy musi być nudny?
Analizy rynkowe
Niedocenione przedsiębiorstwa na celowniku analityków
Analizy rynkowe
Technologiczne spółki na celowniku. Comarch to dopiero początek?
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Korekta nabiera rozpędu
Materiał Promocyjny
Transformacja na elektromobilność otwiera wiele nowych możliwości
Analizy rynkowe
Wspaniała Siódemka – co dalej?
Analizy rynkowe
Wskaźniki giełdowe rozgrzane do czerwoności