Większość ważniejszych rynków akcji w ostatnich tygodniach pokazywała słabość. W USA w gruncie rzeczy też nie jest różowo – wzrostom indeksów Nasdaq i S&P 500 towarzyszyła spadająca szerokość rynku. Nowe rekordy to tak naprawdę zasługa przede wszystkim jednej spółki – Nvidii.
Dominacja Nvidii
Zarówno prezentacja kolejnych rewelacyjnych wyników finansowych, jak i następne trzy tygodnie bicia rekordów notowań utwierdziły wszystkich w przekonaniu, że królowa jest jedna – Nvidia. Dominacja tej spółki w rewolucji związanej ze sztuczną inteligencją jest wciąż nie do podważenia. Od momentu publikacji wyników za pierwszy kwartał kurs akcji firmy prowadzonej przez Jensena Huanga wzrósł o 30 proc., a jej wartość rynkowa przekroczyła właśnie 3 biliony dolarów i nieznacznie ustępuje kapitalizacji największej spółce świata, czyli Microsoftowi. Temu samemu Microsoftowi, który już ćwierć wieku temu, podczas giełdowego debiutu Nvidii, był liderem światowego rankingu największych przedsiębiorstw (wtedy Nvidia, warta około 500 mln dolarów, była 1000 razy mniejsza od spółki Billa Gatesa).
W rezultacie wzrostów dostarczyciel „łopat i kilofów” do rewolucji związanej ze sztuczną inteligencją (AI) odpowiada za jedną trzecią tegorocznego 13,6-proc. wzrostu indeksu S&P 500 (licząc do 12 czerwca). Jeśli połączyć Nvidię z dziewięcioma innymi spółkami najbardziej związanymi z AI (wg Bank of America), to okazałoby się, że pozostałych 490 firm zdołało w tym roku podnieść indeks S&P 500 o jedyne 5,5 proc. (wykres 1). Daje to obraz niezwykłej, ale jednocześnie dość niezdrowej dominacji. Rozbieżność między pogarszającą się szerokością rynku a wzrostem S&P 500 i Nasdaq może budzić niepokój co do faktycznej siły trendu wzrostowego i jego dalszych losów.
Co gorsza, ostatnie tygodnie to kolejna fala nie tylko względnej, ale też nominalnej słabości mniejszych i średnich spółek w USA. Ich odrodzenie miało być (i przez chwilę było) świadectwem demokratyzacji hossy, która w pierwszych dziesięciu miesiącach ubiegłego roku była skoncentrowana na spółkach należących do indeksu Wspaniałej Siódemki (Nvidia, Apple, Meta, Tesla, Amazon, Alphabet, Microsoft). Teraz hossa ponownie się zawęża, a wrażliwe na koniunkturę gospodarczą mniejsze spółki nie są w stanie wyjść z cienia dużych firm pomimo znacznie niższych wycen.