Widać sygnały, które mogą wspierać wzrosty na rynku

Od początku nowego roku inwestorzy nie mogą narzekać na nudę. Huśtawka nastrojów w segmencie firm technologicznych w USA, wyprzedaż chińskich spółek, ataki Huti na Morzu Czerwonym grożące zerwaniem globalnych łańcuchów dostaw czy oddalająca się perspektywa obniżki stóp procentowych w USA – to tylko część wydarzeń, które wpływały na nastroje na rynkach finansowych w pierwszych tygodniach 2023 roku.

Publikacja: 10.02.2024 15:34

Widać sygnały, które mogą wspierać wzrosty na rynku

Foto: Bloomberg

Pierwsze sesje nowego roku mogły przyprawić inwestorów o ból głowy. Silna przecena spółek technologicznych automatycznie przywiodła obraz rynku z początku 2022 r., kiedy to taka sama przecena rozpoczęła trwającą kolejne dwanaście miesięcy „rzeź” spółek z indeksu Nasdaq. Tym razem skończyło się na chwili strachu. Rotacja sektorów, czyli premiowanie ubiegłorocznych przegranych, a karanie wygranych, trwała zaledwie kilka dni. W kolejnych czterech tygodniach liderzy trwającej od 2009 r. hossy pokazali, że ograniczenie ich udziału w portfelach inwestycyjnych było błędem. Wyjątkiem była Tesla.

Wspaniała siódemka i reszta

Akcje Tesli w pierwszych tygodniach roku straciły aż 27 proc., a licząc od lokalnego szczytu z lipca 2023 r., przecena sięgnęła już 37 proc. Pojawiły się sugestie dotyczące wykluczenia akcji spółki Elona Muska z grona Siedmiu Wspaniałych (Magnificent Seven, czyli Apple, Alphabet, Microsoft, Amazon, Nvidia, Meta, Tesla) nadających ton ubiegłorocznym wzrostom w USA.

Tesla, z projektem Dojo oraz dużym zasobem danych zbieranych od użytkowników samochodów, wciąż ma potencjał, by znaleźć się wśród liderów wdrażania sztucznej inteligencji. Dziś jednak inwestorzy postrzegają tę spółkę bardziej jako producenta samochodów, który musi borykać się z gwałtownie rosnącą konkurencją (szczególnie chińską), kurczącymi się marżami oraz spadającym popytem. Informacje o czasowym ograniczeniu produkcji w niemieckiej fabryce Tesli (efekt kryzysu w basenie Morza Czerwonego i zakłócenia łańcuchów dostaw), a także zapowiedzi mniejszej, niż zakładał rynek, sprzedaży aut w całym 2024 r. jedynie dolały oliwy do ognia trawiącego wycenę flagowej spółki Elona Muska.

Uważam, że tak naprawdę, to trudno zaliczyć Teslę do prawdziwych liderów trwającego od 2009 r. trendu wzrostowego. Bardziej widziałbym na tym miejscu spółki Visa i Mastercard – zarówno ubiegłoroczne, jak i styczniowe dokonania akcji tych spółek są bardzo solidne. Tak stworzona grupa (Sześciu Wspaniałych i dwie firmy tworzące oligopol na rynku płatności kartami) zanotowała w pierwszych pięciu tygodniach 2024 r. wzrost kursów akcji średnio o 10 proc. Pozostałe spółki z indeksu S&P 500 zdołały wspólnie wypracować zwrot na poziomie 1,3 proc. (cały indeks wzrósł o blisko 4 proc.).

To imponujący pokaz dominacji, ale z drugiej strony problem dla trwałości trendu wzrostowego. Problem, który pojawił się ponownie, choć wydawało się, że już nie będzie psuł nastrojów rynku. Przez pierwszych dziesięć miesięcy ubiegłego roku tylko akcje nielicznej grupy spółek zapewniały inwestorom atrakcyjne stopy zwrotu i pchały ku górze indeksy. W ostatnich dwóch miesiącach 2023 r. liczba rosnących spółek (szerokość rynku) zwiększyła się, co zawsze jest odbierane jako sygnał siły trendu. Wystarczył pierwszy miesiąc nowego roku, żeby zanegować to pozytywne przesłanie. Siła względna indeksu S&P 500 z równymi wagami spółek wobec publikowanej powszechnie wersji wskaźnika z dominującym udziałem Siedmiu Wspaniałych ponownie znalazła się w okolicach minimum sprzed trzech miesięcy. Grupujący małe spółki Russell 2000 ponownie zachowuje się zdecydowanie gorzej niż S&P 500.

Czytaj więcej

S&P500 jak rakieta, po raz pierwszy sforsował granicę 5000 pkt na koniec sesji

Czy ruszy przemysł?

Zarówno w USA, jak i w Europie indeksy małych i średnich spółek, po wystrzale w górę w ostatnich tygodniach ubiegłego roku, stanęły i zdają się czekać na sygnał do kolejnych wzrostów. Takim sygnałem mogą być coraz liczniejsze dowody na odbudowę w globalnym przemyśle. Można do nich zaliczyć m.in. wyraźny wzrost nowych zamówień w amerykańskim przemyśle, wzrost eksportu z Korei Południowej oraz Tajwanu (co zawsze było przyczynkiem do poprawy w światowej produkcji przemysłowej i wymianie handlowej), a także pierwszy od sierpnia 2022 r. wzrost PMI dla globalnego przemysłu do poziomu 50 punktów. Nawet zamówienia w niemieckim przemyśle odnotowały lekką poprawę dynamiki w końcówce ubiegłego roku. To wszystko daje pewną nadzieję, choć jeszcze nie pewność, że rozliczenia z pandemią dobiegają końca, a przemysłowe odreagowanie może wesprzeć pozytywne trendy na światowych giełdach. Co ważne, poprawę zaczął najwyraźniej dostrzegać amerykański sektor bankowy, który zdecydowanie złagodził ostatnio politykę kredytową, co powinno przyczynić się do pobudzenia rynku pożyczek dla przedsiębiorstw w USA, oddalając tym samym widmo recesji (wykres 1).

Te świadectwa poprawy sytuacji w przemyśle, wyraźne odbicie wskaźników sentymentu wśród konsumentów w USA oraz wciąż formalnie silne, choć nie takie wcale jednoznaczne, dane z rynku pracy wpłynęły w ostatnich tygodniach na zmianę rynkowych oczekiwań co do momentu rozpoczęcia oraz skali cyklu obniżek stóp przez Fed (wykres 2). Gwałtowne zwiększenie cen frachtu związane z kryzysem na Bliskim Wschodzie wzmogło obawy o to, że odtrąbienie sukcesu w walce z inflacją może okazać się przedwczesne. Zresztą sam Jerome Powell dość jednoznacznie wykluczył możliwość redukcji kosztu pieniądza w USA już na marcowym posiedzeniu, przesuwając rozpoczęcie cyklu na maj lub nawet czerwiec.

Widocznej zarówno u szefa, jak i innych przedstawicieli amerykańskiego banku centralnego niechęci do luzowania polityki pieniężnej nie zakłóciła nawet najnowsza odsłona kryzysu w bankach regionalnych. Tym razem wynikała ona z przedłużającej się słabości rynku nieruchomości biurowych w USA. Jej efektem był m.in. odnotowany zaledwie w ciągu dwóch sesji 50-proc. spadek notowań lokalnego banku z Nowego Jorku (NYCB) będący reakcja na rozpoznanie strat na aktywach powiązanych z tą częścią rynku nieruchomości.

Równie spektakularnie (-34 proc.) wyglądało tąpnięcie japońskiego banku Aozora, który „pochwalił się” pierwszą od 15 lat stratą z dokładnie tego samego powodu. Słabość amerykańskiego rynku nieruchomości komercyjnych w USA stała także za kilkukrotnym wzrostem rezerw na złe kredyty, jakie musiał zawiązać ostatnio niemiecki Deutsche Bank. Ponieważ jednak ani rynek akcji, ani Jerome Powell nie wydali się szczególnie poruszeni tymi wydarzeniami, być może rzeczywiście nie ma co przeceniać ich znaczenia.

Przesunięcie w czasie oraz pewne ograniczenie skali cyklu obniżek stóp przez banki centralne może nie być jedyną konsekwencją potencjalnego odrodzenia się globalnego przemysłu. To właśnie w tym procesie, a nie w interwencji władz centralnych upatrywałbym szansy na odbicie indeksów akcji na giełdach w Hongkongu czy Szanghaju.

Obniżanie stopy rezerwy obowiązkowej w chińskim systemie bankowym trwa niemal nieprzerwanie od połowy 2021 r., czyli od początku pęknięcia bańki na rynku nieruchomości i – jak widać – na niewiele się zdało. Obniżenie podatku od inwestycji giełdowych w sierpniu 2023 r. również nie przyniosło spodziewanych rezultatów. Także kupowanie akcji banków przez państwowy fundusz majątkowy w październiku ubiegłego roku nie stało się siłą mogącą zakończyć słabość chińskich akcji. Nie przeszkodziło to jednak w przedstawieniu w styczniu kolejnych planów wsparcia lokalnego rynku akcji kwotą 280 mld dolarów pochodzącą z kont spółek państwowych. Uniemożliwianie dokonywania krótkiej sprzedaży chińskich akcji również przynosiło dotychczas jedynie chwilową ulgę rynkowi.

Ponieważ efekty tych wszystkich wysiłków okazały się dość skromne, organ nadzoru giełdowego w Chinach na początku lutego ogłosił plan zwrócenia się do „ostatniej instancji”, czyli samego prezydenta Xi Jinpinga z prośbą o interwencję. Już ta sama zapowiedź wywołała entuzjazm giełdowych graczy. Uważam jednak, że tego typu działania nie są w stanie na trwale odwrócić rozpoczętego na początku 2021 r. trendu spadkowego.

Za słabością chińskich spółek stoją poważne gospodarcze wyzwania oraz decyzje podejmowane przez Pekin wobec wielu prywatnych spółek i różnych sektorów, zmniejszające ich atrakcyjność w oczach zachodnich inwestorów.

Trudno jest mocą państwowego dekretu przywrócić zaufanie Chińczyków do gospodarki i poprawić ich opinię o własnej sytuacji majątkowej, a tym samym wzmocnić konsumpcję, jeśli główny składnik ich majątku, czyli nieruchomości, traci na wartości od niemal trzech lat. Można przestać publikować dane o rosnącym bezrobociu wśród młodych mieszkańców Państwa Środka, ale nie przyczyni się to do znalezienia przez nich zatrudnienia ani nie skłoni ich oraz ich rodzin do zwiększenia konsumpcji.

Globalne przemysłowe odrodzenie byłoby natomiast prawdziwym wsparciem dla gospodarki Państwa Środka (wciąż większość produktów w sieci Walmart pochodzi z chińskich fabryk) i mogłoby zostać odzwierciedlone na tamtejszych giełdach.

Zresztą z chińskimi spółkami o globalnym zasięgu nie jest najwyraźniej tak źle, jak sugerowałyby to notowania lokalnych indeksów, skoro za fundamentalną metamorfozą spółki Meta (absolutnej gwiazdy na Wall Street od kilkunastu miesięcy) stoją między innymi pieniądze chińskich spółek (ok. 10 proc. dochodów reklamowych), a szczególnie dwóch platform zakupowych Temu i Shein.

Meta gwiazdą

Głównym czynnikiem, dzięki któremu udało się spółce Marka Zuckerberga odzyskać utraconą w 2022 r. marżowość, zdecydowanie poprawić wyniki finansowe i tym samym dokonać niemożliwego – odnotować rekord notowań po 77-proc. tąpnięciu, było znaczące ograniczenie zatrudnienia o 22 proc. (wykres 3).

Ten sprawdzony w spółce Meta sposób na poprawę efektywności biznesu zaczął być od początku tego roku ponownie wdrażany w wielu kolejnych spółkach (Alphabet, Amazon, Snap czy UPS).

Dlatego właśnie dane wskazujące na siłę rynku pracy w USA nie są wcale takie jednoznaczne. Dlatego też tak ważne jest potencjalne odbicie w światowym przemyśle, dzięki któremu takie spółki jak UPS nie będą zmuszone do kolejnego cięcia kosztów. A takie cięcia są mocno zaraźliwe i mogą odbić się na całej gospodarce.

Analizy rynkowe
Spółki z WIG20 w odwrocie. Kiedy znów wrócą do łask?
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Analizy rynkowe
Na giełdzie w Warszawie nie widać końca korekty
Analizy rynkowe
Krajowe akcje u progu bessy. Strach o zaostrzenie wojny na Wschodzie
Analizy rynkowe
Trump 2.0, czyli nie graj przeciwko Ameryce
Materiał Promocyjny
Samodzielne prowadzenie księgowości z Małą Księgowością
Analizy rynkowe
W 2024 r. spółki mają pod górkę. Które osiągną cele?
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Interpretowanie wyniku wyborów w USA