To był jeden z najbardziej przełomowych momentów w historii polskiego rynku kapitałowego. Pamiętnego 17 listopada 2000 roku po raz pierwszy do obsługi notowań na warszawskiej giełdzie wykorzystano system transakcyjny Warset. Dzięki temu poprawiła się m.in. szybkość składania zleceń kupna i sprzedaży przez członków GPW. Nie wszystkie spółki cieszyły się jednak dużą płynnością swoich akcji. Powód był prozaiczny: nie było na nie zapotrzebowania, a nawet jeśli pojawili się chętni na akcje, to nie zawsze znaleźli się akcjonariusze, którzy w danej chwili chcieli odsprzedać posiadane walory. Wkrótce na pomoc inwestorom (ale i przecież emitentom) ruszyły domy maklerskie, które zaczęły pełnić funkcję animatorów, upłynniając tym samym obrót instrumentami finansowymi.
Większa płynność, mniejsze ryzyko
Animatorem rynku możemy nazwać tych członków giełdy, którzy dokonują na własny rachunek czynności, mających na celu podtrzymywanie płynności akcji danej spółki. Robią to poprzez umieszczanie na rynku zarówno zleceń kupna, jak i sprzedaży.
– Dzięki animatorom obrót akcjami na rynku może mieć miejsce niemal w każdej chwili – podkreśla Paweł Cymcyk, menedżer komunikacji inwestycyjnej ING TFI. – Bo o ile w przypadku?popularnych znanych spółek, liczba zleceń nawet bez animatorów jest dość duża, o tyle dla małych emitentów mają oni kluczowe znaczenie, stwarzając wrażenie, że walory spółki są bardzo płynne.
– Dla większości inwestorów większa płynność?jest utożsamiana z mniejszym ryzykiem, ma?to więc korzystny wpływ na rynek – dodaje?z kolei Sobiesław Kozłowski, makler z DM Raiffeisen.
Tu przywilej, tam obowiązek
Jednym z pierwszych animatorów na warszawskim parkiecie był Beskidzki Dom Maklerski. Już od początku 2001 roku BDM upłynniało kontrakty terminowe na indeks WIG20 oraz największe polskie spółki. Później stopniowo wchodzili w animację spółek notowanych na rynku podstawowym. Największy wzrost obsługiwanych podmiotów nastąpił jednak wraz z powstaniem NewConnect. Wszystko przez to, że o ile na rynku pierwotnym istnienie animatorów dla każdej spółki nie jest konieczne, o tyle na NC jest to już obowiązkiem (co najmniej przez dwa lata od debiutu).