Rynek ma nerwy w strzępach

Na światowych rynkach akcji wciąż daje o sobie znać silna zmienność. Może tak być, dopóki kluczowe banki centralne nie dadzą inwestorom wyraźniejszych sygnałów, że gotowe są zapewnić odpowiednie wsparcie.

Aktualizacja: 06.02.2017 19:55 Publikacja: 27.08.2015 14:18

Rynek ma nerwy w strzępach

Foto: Bloomberg

Odbicie na światowych rynkach okazało się krótkotrwałe, a sesja w środę była dość nerwowa. Co prawda wiele azjatyckich indeksów silnie wzrosło w reakcji na dokonaną dzień wcześniej obniżkę stóp procentowych w Chinach (tokijski indeks Nikkei 225 podskoczył o 3,2 proc.), ale odbicie na giełdzie w Szanghaju szybko straciło moc. Choć indeks Shanghai Composite rósł w trakcie sesji o ponad 4 proc., to dzień zakończył 1,3 proc. na minusie. W Europie optymizm też się szybko ulotnił, a większość indeksów – w tym niemiecki DAX i polski WIG20 – po południu była pod kreską (choć straty nie przekraczały 1 proc.).

Na nastroje europejskich inwestorów źle wpłynął przebieg wtorkowej sesji w USA. Chociaż wskaźnik Dow Jones Industrial zaczął ją od zwyżki o 2 proc., to zakończył 1,3 proc. na minusie. W środę na starcie handlu zyskiwał ponad 2 proc. VIX, czyli tzw. indeks strachu (mierzący zmienność na rynku opcji na indeks S&P 500) sięgnął 36 pkt, poziomu notowanego ostatnio jesienią 2011 r., czyli w czasie eskalacji kryzysu w strefie euro. Jak wskazują analitycy, rynki raczej zbyt prędko się nie uspokoją.

EBC będzie działał?

– Będziemy mieć jeszcze więcej zmienności, zanim sytuacja stanie się jaśniejsza. Chińska dewaluacja zaniepokoiła inwestorów, a ostatnie dane gospodarcze nie były zbyt dobre. Niepokój wywołuje również to, kiedy zostanie dokonana podwyżka stóp procentowych w USA – twierdzi Jacques Porta, zarządzający funduszem w paryskiej firmie Ofi Gestion Privee.

Komitet Otwartego Rynku Rezerwy Federalnej będzie obradował dopiero 16–17 września i dopiero wtedy jego decyzja odsunie z rynku część niepewności. Ale poprawić nastroje inwestorom może również Europejski Bank Centralny, którego Rada Prezesów zbiera się 3 września. – Zdarzenia w światowej gospodarce i na rynkach surowcowych zwiększyły negatywne ryzyko dla osiągnięcia trwałej ścieżki ku inflacji zbliżającej się do 2 proc. Rada Prezesów EBC będzie uważnie monitorowała wszystkie nadchodzące informacje. Nie będzie żadnych wątpliwości co do jej woli oraz zdolności do działania, jeśli zajdzie potrzeba – deklaruje Peter Praet, główny ekonomista EBC.

Jego słowa powszechnie odebrano jako zapowiedź, że EBC może zacząć mocniej stymulować gospodarkę, co sprawiło, że spadki na europejskich giełdach wyhamowały, a część indeksów wyszła późnym popołudniem na plus.

Chińska zagadka

Co prawda wtorkowa obniżka stóp procentowych w Chinach okazała się niewystarczająca, by powstrzymać wyprzedaż na giełdzie, ale Ludowy Bank Chin może jeszcze wielokrotnie zaskoczyć inwestorów. – Zmiany w chińskiej polityce pieniężnej stają się niemal tak ważne jak decyzje podejmowane przez Fed. Rynki będą chciały zobaczyć silniejsze działania Ludowego Banku Chin mające uspokoić obawy dotyczące przyszłego wzrostu gospodarczego – wskazuje Simon Quijano-Evans, główny strateg ds. rynków wschodzących w Commerzbanku.

Po obniżce stóp chiński bank centralny wtłoczył na rynek międzybankowy około 100 mld USD. Może się to jednak okazać za małą sumą, by uspokoić sytuację. Źródłem niepokoju wobec Chin jest bowiem nie tylko zwalniający wzrost gospodarczy i pęknięcie bańki na rynku akcji, ale też kwestia dużego zadłużenia samorządów i spółek. – Obserwatorzy rynku wyrażają obawy dotyczące odporności chińskiego systemu bankowego oraz potencjalnego niebezpieczeństwa poważnego kryzysu kredytowego. Ta sprawa jest dużo ważniejsza niż spowolnienie wzrostu gospodarczego w Chinach – zauważa David Buik, weteran londyńskiego City, były analityk BGC Partners.

Niezależnie od wysiłków Ludowego Banku Chin chińska bezpieka poluje na „sprawców" giełdowego krachu. Aresztowano dwóch oficjeli z Chińskiej Komisji Regulacji Papierów Wartościowych (CSRC). Za kraty wsadzono Xu Ganga, dyrektora zarządzającego Citic Securities, największego domu maklerskiego w Chinach. Z przecieków wynika, że władze Chin mogą podejrzewać o wywołanie krachu konkurencyjną frakcję w Komunistycznej Partii Chin, która poczuła się zagrożona ostrą kampanią antykorupcyjną.

[email protected]

Czy warto teraz kupować akcje? Argumenty za i przeciw

TAK

- Paniczna wyprzedaż doprowadziła do tego, że niektóre indeksy giełdowe zniwelowały tegoroczne zwyżki. Inne, w tym WIG, były już wcześniej mocno wyprzedane. Najlepiej kupować akcje, gdy indeksy sięgają dołków, a część inwestorów dostrzega już okazje do zakupów. Gdy tylko zniknie część niepewności, tych okazji pojawi się więcej.

- Kondycja gospodarcza USA jest całkiem przyzwoita, a strefy euro nadal się poprawia. Co prawda chińska gospodarka zwalnia, ale w krajach Zachodu (z drobnymi wyjątkami takimi jak Grecja) trwa ożywienie. Być może jest ono zbyt wolne w stosunku do potrzeb, ale nie mamy do czynienia z takim kryzysem jak w 2008 r. Nie ma więc co panikować. Analitycy Goldman Sachs wskazują, że kryzys w Chinach na razie nie miał zbyt dużego negatywnego wpływu na wzrost gospodarczy w USA i Europie. Rekomendują klientom, by w ciągu następnych 6–12 miesięcy przeważali akcje z rynków rozwiniętych względem wschodzących.

- Coraz więcej analityków wskazuje, że chińska gospodarka ma najgorszą część spowolnienia już za sobą. Jeśli zniknie część obaw dotyczących gospodarki Chin, będą zyskiwać surowce, a w ślad za nimi aktywa z wielu rynków wschodzących.

- Banki centralne wciąż są gotowe wspierać rynki i ożywienie gospodarcze. Europejski Bank Centralny nadal pompuje na rynek pieniądze poprzez swój program QE. Część inwestorów liczy na to, że Fed odłoży w czasie podwyżkę stóp procentowych, a nawet (jeśli sytuacja okaże się gorsza, niż myślano) rozpocznie kolejny program ilościowego luzowania polityki pieniężnej – który mógłby zyskać nazwę QE4.

NIE

- Akcje – przynajmniej te z USA i Europy Zachodniej – wciąż nie są wystarczająco tanie. Co prawda współczynnik C/Z dla indeksu S&P 500 spadł z 18,6 w maju do 16,5 w środę, ale wciąż jest wyższy od średniej dziesięcioletniej wynoszącej 14. – W historii USA było niewiele epizodów, gdy wyceny były tak wysokie – przyznaje ekonomiczny noblista Robert Shiller. W przypadku niemieckiego indeksu DAX C/Z również jest dość wysoki, choć spadł z 18,4 w maju do 16 w środę.

- Hossa trwała już bardzo długo, według części analityków zdecydowanie zbyt długo. Rynek byka na zachodnich giełdach rozpoczął się w marcu 2009 r., a podtrzymywała go w dużym stopniu luźna polityka pieniężna Fedu. W tym czasie wiele zachodnich indeksów giełdowych sięgnęło rekordowych poziomów. Niektóre z nich wzrosły w tym czasie więcej niż np. chiński indeks Shanghai Composite. Inwestorzy mieli więc prawo uznać, że nadszedł czas na realizację zysków.

- Chińska gospodarka i system finansowy wciąż mogą sprawić światu negatywne niespodzianki. Co prawda oficjalne dane z Chin mówią, że akcja kredytowa tam przyspieszyła i są oznaki ożywienia wzrostu gospodarczego, ale to ożywienie będzie odczuwalne prawdopodobnie dopiero za kilka miesięcy. W ostatnich latach Ludowy Bank Chin prowadził dość chaotyczną politykę (na co dowodem jest ostatnia dewaluacja juana), więc lepiej mu za bardzo nie ufać.

- Surowce i rynki wschodzące były pod presją jeszcze przed ostatnim krachem. Problemy, z którymi boryka się Rosja czy Brazylia, prędko nie znikną, a rynkowi polskiemu wciąż będzie ciążyło ryzyko polityczne.

TFI: Zarządzający funduszami inwestycyjnymi obstawiali odbicie. Wyparował ponad miliard złotych

Uczestnicy funduszy inwestycyjnych mogli mieć nadzieję, że przez poniedziałkowy krach na giełdach nie stracą więcej niż 5,7 proc. – o tyle ostatecznie zanurkował tego dnia WIG. Dwa dni później (poniedziałkowe wyceny wszystkich funduszy były znane we wtorek wieczorem) żałowali, że nie stracili „tylko" tyle. Wśród strategii opartych na polskim rynku akcji nie brak bowiem takich, które naraziły inwestorów na znacznie większy ubytek oszczędności.

Listę funduszy, których wycena w poniedziałek spadła najmocniej, otwiera Quercus lev – ponad 12 proc. na minusie. W przypadku tego funduszu wszystko jest jasne, jego strategia polega na osiąganiu ponad 200-procentowej ekspozycji na WIG20 (za pośrednictwem kontraktów terminowych) – zarządzający realizuje ją niezależnie od tego, czy jest hossa czy bessa (jego „krótki" odpowiednik, Quercus short, był z kolei najlepszym funduszem „czarnego poniedziałku"). W gronie najbardziej stratnych pozycji tego dnia nie powinno też dziwić liczne przedstawicielstwo funduszy rynków wschodzących, takich jak JPMorgan – Emerging Markets Opportunities Fund Polska (minus 8,5 proc.), Investor Indie i Chiny (minus 8,3 proc.), Skarbiec Rynków Wschodzących (minus 7,5 proc.), MetLife Akcji Rynków Wschodzących (minus 7 proc.) – spadki na światowych giełdach zaczęły się bowiem od Chin. Zaskakujące jest natomiast to, jak wiele funduszy akcji polskich potraciło po 7–8 proc. – nie tylko więcej niż szeroki rynek warszawskiej giełdy, ale więcej nawet niż część funduszy inwestujących na egzotycznych emerging markets.

Zarządzający niechętnie komentują tego typu wahania wycen jednostek, wymagałoby to bowiem zdradzenia składu portfela. Spośród wszystkich TFI, do których zwróciliśmy się z prośbą o komentarz – Caspar, Copernicus, KBC, MetLife, PZU – do zamknięcia tego wydania odpowiedziały nam dwa pierwsze. Wygląda na to, że zawodowi inwestorzy spodziewali się na naszym rynku odbicia. – Na poniedziałkowym wyniku zaważyło zaangażowanie w spółki o wyższej wrażliwości (współczynniku beta) od szerokiego rynku – mówi Piotr Przedwojski z Caspara. Na akcje tego typu firm tradycyjnie stawia się podczas zwyżek. Jacek Wojton z Copernicusa przyznaje wprost, że oczekiwał odbicia WIG20. – Sądziliśmy, że dołek dla indeksu blue-chips wypadnie w okolicach 2150–2170 pkt (teraz jest na poziomie 2070 pkt, a więc o 4 proc. niżej). Poza tym poniedziałkowe spadki dotknęły bardziej małych spółek, o niższej płynności – podaje.

Po załamaniu z początku tygodnia wiele funduszy dostało czystą kartę i na dobrą sprawę dopiero zacznie 2015 r. – ich stopy zwrotu liczone od początku roku wahają się wokół zera, nawet jeżeli jeszcze w ubiegłym tygodniu były na wyraźnym plusie. Łącznie tylko z funduszy akcji polskich szerokiego rynku oraz małych i średnich spółek w pierwszym dniu tygodnia wyparowało ponad 1,1 mld zł.

-JAM

Analizy rynkowe
Ewolucja protekcjonizmu od Obamy do Trumpa 2.0
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Analizy rynkowe
Czy Trump chce wyrzucić Powella, czy tylko gra na osłabienie dolara?
Analizy rynkowe
Czy należy robić odwrotnie niż radzi Jim Cramer?
Analizy rynkowe
Niedźwiedzie znów są prowokowane przez byki. Koniec korekty?
Analizy rynkowe
Optymizm wrócił na giełdy, ale Trump jeszcze może postraszyć
Analizy rynkowe
Kolejny krach. Jak nie pandemia, to Trump wyzwoliciel