Ostatnie decyzje polskich sądów coraz częściej są korzystne dla klientów mających hipoteki walutowe. Także spodziewany na wrzesień wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej będzie najprawdopodobniej – w ślad za opinią rzecznika TSUE w tej sprawie – pozytywny dla klientów. To zwiastuje dalszy wzrost liczby pozwów, ale banki nie robią nic, aby zmniejszyć to ryzyko.
Nadejdzie lawina pozwów?
Niedawno pisaliśmy, że już w I kwartale, czyli zanim zaczęło być głośno o korzystniejszych dla klientów orzeczeniach, do polskich sądów wpłynęło łącznie 2 tys. spraw dotyczących hipotek walutowych, czyli o połowę więcej niż rok wcześniej (w całym 2018 r. wpłynęło 7,2 tys. nowych spraw). Jednocześnie z danych adwokata Jacka Czabańskiego wynika, że w tym roku aż 87 proc. wyroków sądów pierwszej instancji w sprawach o ważność mechanizmu powiązania kredytu z kursem waluty było korzystnych dla klientów w porównaniu z 54 proc. w 2018 r. i po około 25 proc. w latach 2016 i 2017 (analiza powstała na bazie około 300 wyroków).
To sugeruje, że kula śnieżna pozwów frankowych może się dopiero rozpędzać – „potencjał" jest spory, bo umów hipotek tego typu jest 466 tys. Ilu klientów ruszy do sądów i jaka część wyroków będzie dla nich korzystna – nie wiadomo, ale w najgorszym przypadku przewalutowanie hipotek na zasadach zgodnych z ostatnim orzecznictwem sądów może kosztować sektor nawet około 60 mld zł, choć analitycy wskazują, że bardziej realne są wartości rzędu 15–20 mld zł.
Same banki nieoficjalnie przyznają, że sprawa jest poważna, ale mimo to wygląda na to, że nadal będą grać twardo i nie zamierzają zmniejszyć ryzyka wielkich odpisów na hipoteki walutowe ze względu na procesy sądowe i nie będą oferować na tyle atrakcyjnych dla klientów warunków, aby do przewalutowań dochodziło. Żaden z zapytanych o takie działania banków nie potwierdził, że je planuje.