Tylko od końca czerwca indeks spadł o 10 proc. (WIG stracił prawie 6 proc.). Banki są więc kulą u nogi polskiego rynku akcji, ale polski sektor i tak radzi sobie lepiej niż europejski, bo indeks EuroStoxx Banks 600 spadł przez rok o prawie 25 proc., słabszy od WIG-banki był także przez ostatni miesiąc. U nas pod względem spadków prym wiodą mBank i Millennium, które od końca czerwca potaniały odpowiednio o 25 proc. i 22 proc., czyli o 4,7 mld zł i 2,6 mld zł. Kapitalizacja pięciu banków najbardziej zaangażowanych w hipoteki walutowe spadła w tym czasie łącznie o 15 proc., czyli 18,7 mld zł. Millennium i mBank, obok pogrążonego we własnych problemach Getin Noble Banku, mają największy udział hipotek walutowych w portfelu kredytów brutto. Getin ma hipoteki walutowe stanowiące 22 proc. jego portfela (są warte około 9,9 mld zł), Millennium 21,9 proc. (15 mld zł, w tym 1 mld zł to ubezpieczone od spraw prawnych kredyty przejęte wraz z Euro Bankiem), w mBanku zaś stanowią 16,3 proc. portfela (w tym 13,8 mld zł frankowe, zdecydowana większość jego hipotek walutowych przypada na Polskę, niewiele na Czechy i Słowację). Problemem w ich przypadku jest także to, że prawie całość stanowią hipoteki indeksowane, które są najbardziej podatne na roszczenia klientów w zakresie klauzul niedozwolonych (choć są też prawnicy twierdzący, że pozwy mogą dotyczyć i tych denominowanych – słowem wszystkich, gdzie istnieje mechanizm przewalutowania kredytu). Santander Bank Polska ma hipoteki frankowe warte 10 mld zł, co stanowi 6,9 proc. jego portfela, to w około 80 proc. kredyty indeksowane. W PKO BP walutowe hipoteki są warte łącznie 26 mld zł, co stanowi 11,5 proc. całego portfela brutto, z czego zdecydowana większość to te frankowe, najczęściej denominowane. Mniejsze nominalnie portfele hipotek walutowych mają Getin Noble i BOŚ – odpowiednio 9,9 mld zł i tylko 1,6 mld zł – ale w ich kredytach ogółem mają one całkiem spory udział, bo 22 proc. i 7,5 proc. Co gorsza, te dwa banki, w przeciwieństwie do wymienionych wcześniej dobrze dokapitalizowanych i zyskownych instytucji, mają problem z niską rentownością (a Getin także z kapitałami), więc w razie licznych przegranych spraw sądowych ucierpiałyby bardzo mocno.

Foto: GG Parkiet

Niektórzy analitycy już zaczęli rewidować wyceny najbardziej frankowych banków. Mocno cenę docelową akcji mBanku obniżyli analitycy Haitonga, wskazując głównie na zwiększenie oczekiwanych strat z tytułu portfela kredytów frankowych. Przyznają, że rynek zaczął w końcu dostrzegać główne zagrożenie, jakim są kredyty frankowe. Ostatnio wycenę Millennium obniżyli eksperci Santander Biura Maklerskiego, wskazując również na obawy o portfel frankowy, zaznaczyli, że preferują ograniczenie ekspozycji na banki mocno zaangażowane w te kredyty w związku z oczekiwanym wyrokiem TSUE i porażkami banków w sprawach sądowych z frankowiczami. Problem w tym, że oszacowanie tego ryzyka i jego kosztu jest bardzo trudne, bo nie wiadomo, jaki będzie wyrok TSUE, jak i czy w ogóle przełoży się na linię orzeczniczą polskich sądów oraz czy sądy wyższej instancji, wydając wyroki, będą brały pod uwagę wpływ orzeczeń na system finansowy i gospodarkę. Nie wiadomo też, ilu klientów ruszy do sądów. Do tego dochodzą wątpliwości dotyczące sposobu księgowania strat i rozłożenia ich w czasie.