To najważniejszy wniosek z środowego posiedzenia FOMC, czyli decyzyjnego organu amerykańskiej Rezerwy Federalnej. Bardzo prawdopodobne jest też, że gremium to ogłosi początek wygaszania programu QE w listopadzie, choć twarda deklaracja w tej sprawie nie padła.
Główna stopa procentowa Fedu od marca 2020 r. utrzymywana jest w przedziale 0-0,25 proc. Dodatkowo amerykański bank centralny prowadzi program ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej (QE), w ramach którego skupuje każdego miesiąca aktywa o wartości 120 mld USD. Zgodnie z jednomyślnymi oczekiwaniami ekonomistów, FOMC w środę nic w tych parametrach polityki pieniężnej nie zmienił.
Wbrew oczekiwaniom części obserwatorów, FOMC nie zasygnalizował też jednoznacznie, kiedy zacznie ograniczać QE. Komitet oświadczył jedynie, że „jeśli poprawa (w gospodarce) będzie następowała zgodnie z oczekiwaniami, zmniejszenie tempa zakupów może być wkrótce uzasadnione”. To, jak zauważył Przemysław Kwiecień, główny ekonomista X-Trade Brokers, może oznaczać, że wygaszanie QE – tzw. taperingu – rozpocznie się w listopadzie. Ale FOMC do niczego się nie zobowiązał.
Na konferencji prasowej po posiedzeniu FOMC przewodniczący Fedu Jerome Powell dał do zrozumienia, że przeszkodą na drodze do wygaszania QE nie będą ani zawirowania rynkowe, które wywołało ryzyko bankructwa największego chińskiego dewelopera Evergrande, ani też ewentualne słabsze dane z amerykańskiego rynku pracy.