Tak. Polska dwudziestolecia była krajem bardzo słabym gospodarczo i politycznie. Wyjątki, takie jak Gdynia czy COP, były przedmiotem dumy, ale było ich za mało. Jednym z błędów było nieprzeprowadzenie prawdziwej reformy rolnej.
Gdzie bylibyśmy, gdyby nie komunizm?
W 1950 r. Polska była na poziomie rozwoju Hiszpanii. W Hiszpanii nie było wcale idealnego modelu rozwoju, rządzący Franco bał się otwarcia na świat, ale mimo to dzięki gospodarce rynkowej do 1990 r. kraj ten dwukrotnie odskoczył poziomem rozwoju od Polski. Gdyby nie komunizm, to z dużym prawdopodobieństwem Polska mogłaby być dzisiaj tam gdzie Hiszpania. To jest kraj nadal biedniejszy niż Niemcy i zmagający się z wieloma problemami, ale z pewnością bardzo zamożny.
Dobrze wykorzystaliśmy ostatnie ćwierć wieku?
Kiedy w 1990 r. zaczęliśmy odbudowywać w Polsce gospodarkę rynkową, poziom PKB na głowę mieszkańca wynosił ok. 30 proc. Europy Zachodniej. Barierę 50 proc. osiągnęliśmy w 2008 r., dzisiaj zbliżamy się do 70 proc. Wygląda na to, że udało się wreszcie na dobre przełamać magiczną barierę 50 proc., z od której odbijaliśmy się przez całe stulecie. Pierwszy raz w historii aż tak zbliżyliśmy się do Europy Zachodniej. Dziś wyobrażalne – choć oczywiście niezagwarantowane – jest dogonienie jej w perspektywie 20–30 lat, pierwszy raz w tysiącletniej historii Polski. Dodatni bilans ostatniego 100-lecia to jest tak naprawdę głównie bilans ostatnich 25 lat.
Rozmawiał Paweł Rożyński, notował Grzegorz Balawender