W grze może być jeszcze Kongres, choć obecne szacunki wskazują na tzw. red-sweep, czyli sytuację w której republikanie biorą wszystko, czyli obie izby Kongresu i prezydenta. To sprawi, że Donald Trump przez kolejne dwa lata (do czasu tzw. wyborów połówkowych do Kongresu) będzie mógł zrobić wiele - zwłaszcza w temacie ceł, podatków, czy polityki antyimigracyjnej. Od kilku tygodni rynki rozgrywały tzw. Trump-trade, gdyż wpisywał się on w obawy, co do przyszłej ścieżki inflacji. Już tydzień po wrześniowym posiedzeniu, kiedy FED obniżył stopy o 50 punktów baz. przekonując, że jest to wyraz zaufania dla scenariuszy spadku inflacji, rynek zaczął mieć wątpliwości. Potwierdziły je późniejsze odczyty danych CPI i PPI za wrzesień. Dane październikowe poznamy 13 i 14 listopada, co przyniosą? Na razie rynek zakłada, że FED obniży stopy procentowe już w ten czwartek (7 listopada) o 25 punktów baz. Ale co dalej? Ścieżka przyszłych oczekiwań zmieniła się w ostatnich tygodniach - do grudnia rynek widzi spadek stóp o 42 punkty baz., ale do stycznia zaledwie 55 punktów baz., a do marca 72 punkty baz. To oznacza, że brany jest pod uwagę scenariusz w którym FED nie dokonuje ruchów na każdym posiedzeniu! Wygrana Trumpa może ten scenariusz jeszcze bardziej skomplikować - większość ekonomistów wskazuje, że cięcia podatków, wyższe cła i zaostrzenie polityki antyimigracyjnej (czyli docelowo też wyższe płace), to przepis, przynajmniej na czasowe podbicie inflacji. A przede wszystkim, to sytuacja niepewności dla FED, której decydenci nie lubią. Inna sprawa, że w dłuższej perspektywie polityka Trumpa może podbić ryzyka negatywnych scenariuszy dla globalnego wzrostu gospodarczego. Tym samym FED, który załóżmy, że zacznie teraz bardziej koncentrować się na wyższej inflacji, może zbyt późno dojść do wniosku, że prowadzona przez niego polityka jest nazbyt restrykcyjna. A to może doprowadzić do poważniejszego kryzysu - nie za parę miesięcy, ale za 1-2 lata już tak.
Pierwsza reakcja rynków na informacje, że Trump ma szanse wrócić do Białego Domu, a republikanie mogą wziąć Kongres, jest schematyczna. Mocno zyskał dolar, wzrosły rentowności obligacji, na nowe ATH wybił się bitcoin. Mamy cofnięcie na surowcach (obawy o globalną gospodarkę, jeżeli rozkręci się wojna na cła), w tym też (co nieco zastanawiające z punktu widzenia scenariuszy inflacji) na złocie. Ale, czy Trump-trade, który był grany przecież od kilku tygodni, z przerwą w ostatnich dniach, kiedy do "zjechały" się sondaże, będzie grany dalej w kolejnych dniach? Paradoksalnie, to dobry czas na realizację zysków i nowe, wnikliwe oceny, na ile działania Trumpa mogą wpłynąć na dane aktywa w długim terminie. W 2016 r. rynki zostały zupełnie zaskoczone wygraną republikanina, stąd też późniejszy, dość dynamiczny rajd na ryzykownych aktywach, jaki miał miejsce. Ale czy teraz, kiedy jesteśmy już na tzw. późnym popołudniu zegara rynkowej hossy, taka gospodarcza i polityczna rewolucja, jaką może zaproponować Trump nie przyniesie zupełnie odwrotnego efektu?
Dzisiaj w kalendarzu makro mamy głównie odczyty ze strefy euro. Za nami lepsze dane z Niemiec (zamówienia w przemyśle odbiły we wrześniu o 4,2 proc. m/m), a za chwilę dostaniemy odczyty PMI dla usług. W obecnej chwili mają one jednak mniejsze znaczenie. Rynek wycenia, że ECB będzie ciął stopy w tempie przynajmniej 25 punktów baz. na posiedzenie i może mieć w tym rację. Ewentualna wojna celna z USA może negatywnie odbić się na perspektywach dla europejskiej gospodarki, a napięcie w relacjach z Rosją i temat Ukrainy, który może bardziej angażować Europę finansowo i politycznie, będzie elementem wzrostu ryzyka wokół europejskich aktywów.
EURUSD - szybki ruch w dół i szybkie odbicie?
Para EURUSD wymazała w nocy cały ruch realizowany od 23 października z okolic 1,0760. To minimum też zostało wybite - dzisiejsze mamy w okolicach 1,07. Tu pojawił się krótkoterminowy popyt z racji technicznych wsparć i sporej dynamiki ruchu - 200 pipsów od wczoraj. Co dalej? Dzienne wskaźniki rysują dywergencje, ale teoretycznie tak może być przez pewien czas. W tematach makro układ ECB/FED zdaje się przemawiać bardziej za dolarem, choć koło czwartkowego wieczora (posiedzenie FED o godz. 20:00 i późniejsza konferencja prasowa Powella) może pojawić się krótkoterminowa presja na osłabienie dolara. Trudno jednak oczekiwać, aby w obecnej sytuacji (po wyborach) FED decydował się na jakiś bardziej ambitny przekaz (raczej będzie dość zachowawczy, a Powell będzie grał na przeczekanie, aby zobaczyć, co rzeczywiście planuje zrobić administracja Trumpa. A tu pierwsze ruchy będą mieć miejsce dopiero po jego zaprzysiężeniu w styczniu.