Dolarowi sprzyja niepewność związana z zaognieniem konfliktu na Bliskim Wschodzie oraz przede wszystkim dane rozprawiające się z przesadnymi nadziejami na kontynuację śmiałych obniżek stóp procentowych przez Fed.

Wrześniowe, ostre rozpoczęcie cyklu luzowania przez Fed ruchem o 0,5 pkt proc. zepchnęło dolara do głębokiej defensywy, cementując przekonanie, że kolejne kroki władz monetarnych USA mogą być równie zdecydowane. Dolar tracił w relacji do większości głównych walut. Jednocześnie fatalna koniunktura i spadek inflacji konsumenckiej poniżej 2 proc. r/r w strefie euro właściwie przesądziły, że Europejski Bank Centralny w październiku ponownie zredukuje stopy procentowe o 25 pb. W rezultacie EUR/USD nie zdołał sforsować 1,12. Po cofnięciu się notowań pod barierę 1,10 rośnie prawdopodobieństwo przedłużenia spadkowej korekty o dalsze 2 proc.

Ku dolarowi inwestorów popycha niepewność związana z zaognieniem konfliktu na Bliskim Wschodzie, ale pierwsze skrzypce odgrywają dane rozprawiające się z przesadnymi nadziejami na kontynuację śmiałych obniżek. Po krzepiącym raporcie z amerykańskiego rynku pracy z wyceny cięć na dwóch tegorocznych posiedzeniach wyparowała jedna pełna obniżka o 25 pb. Asem w rękawie amerykańskiej waluty są zbliżające się wybory prezydenckie.

Prezes NBP Adam Glapiński, sugerując wznowienie cięć przez RPP w II kwartale 2025 r., odkrył karty, na które rynek od dawna stawiał. Falstart złotego wynika zatem przede wszystkim z czynników globalnych. Podbicie EUR/PLN nie wyhamowało w strefie 4,3050 i 200-sesyjnej średniej kroczącej, która w minionych tygodniach skutecznie powstrzymywała osłabienie PLN. Kolejnym celem dla notowań może stawać się okolica 4,33, ale fintech Cinkciarz.pl nie spodziewa się głębokiego i trwałego osłabienie polskiej waluty.