Przede wszystkim trwało odliczanie do środowej decyzji Fedu, dotyczącej poziomu stóp procentowych. Oczekiwania co do skali podwyżki stóp w Stanach Zjednoczonych istotnie wzrosły po piątkowym, przekraczającym prognozy, odczycie majowej inflacji. Wielu uczestników rynków spodziewa się podwyżki stóp nie o 50 pkt baz., ale o 75 pkt baz. Panuje przekonanie, że w warunkach najwyższej od ponad 40 lat inflacji w USA władze monetarne nie zawahają się wytoczyć naprawdę ciężkich dział do walki z nią, kosztem nawet recesji gospodarczej. Wtorkowe odreagowanie nie przebiegało równomiernie. W godzinach przedpołudniowych rósł, w okolice 1,0480, eurodolar. Potem jednak nastąpił zwrot i ponowne podążanie w kierunku 1,04. Na zakończeniu europejskiej sesji para EUR/USD notowana była w okolicach 1,0440.
Złoty pozostawał we wtorek ogólnie słaby w relacji do głównych walut. Nie powiodła się próba zacumowania EUR/PLN w okolicach 4,64 i ostatecznie europejską sesję para zakończyła w okolicach 4,6580.
Na rynku długu spadały rentowności w USA (o ok. 1–4 pkt baz.), rosły zaś nadal w Niemczech (o 1–8 pkt baz.) i również w Polsce (o ok. 2–5 pkt baz.). Ostatecznie wzrosty powróciły, a krzywa dochodowości w każdym segmencie rynku przekracza w Polsce istotnie 7 proc. i właściwie nie tak daleko nam do 8 proc.