Komisja sprawiedliwości rozpatrywała w środę przygotowany w Senacie projekt ustawy, który ma wprowadzić nadzór nad działalnością firm odszkodowawczych, które pośredniczą w kontaktach pomiędzy poszkodowanymi i zakładami ubezpieczeń. Dziś nadzoru nie ma i jak twierdzą ubezpieczyciele, którzy przekonują o potrzebie jego wprowadzenia, często dochodzi tu do nadużyć ze strony firm odszkodowawczych, kosztem poszkodowanych.
Część projektowanych przepisów mocno zaniepokoiła branżę motoryzacyjną. Napisaliśmy o tym w środę w „Rzeczpospolitej" i w „Parkiecie". Samochodziarze uważają, że nowe przepisy mogą zmienić na niekorzyść zasady rozliczania szkód w ubezpieczeniach majątkowych, przede wszystkim za uszkodzony samochód. Przekonują, że zniknąć może bardzo popularna dziś metoda bezgotówkowego rozliczania szkód. Dziś z samochodem uszkodzonym w wypadku zgłaszamy się do warsztatu i to z reguły on bierze na siebie rozliczenie z zakładem ubezpieczeń. Dogaduje się z nim co do wyceny szkody i to na jego konto zakład ubezpieczeń przelewa potem pieniądze z polisy. Właściciel uszkodzonego auta nie musi się martwić tymi rozliczeniami, wyjeżdża z warsztatu naprawionym pojazdem. Zdaniem branży motoryzacyjnej nowe przepisy wywrócą ten system. Zakład ubezpieczeń nie przelewał pieniędzy z polisy na konto warsztatu. Właściciel rozbitego auta z kosztorysem napraw przygotowanym przez warsztat, będzie musiał iść do zakładu ubezpieczeń i sam starać się o odszkodowanie. Zakład będzie mógł zakwestionować kosztorys. Powoła wtedy swojego rzeczoznawcę i przedstawi klientowi swoją wycenę szkody. Zapewne niższą. Klient będzie się mógł na to zgodzić albo toczyć długotrwały bój z zakładem ubezpieczeń o wyższe odszkodowanie. Możliwe, że takie spory będą się kończyć w sądach.
Ubezpieczyciele twierdzą, że te obawy są bezpodstawne. Tłumaczą, że projekt ustawy dotyczy firm odszkodowawczych i nie ma żadnego związku z kontaktem kierowcy z ubezpieczycielem lub warsztatem. - Poszkodowany będzie tak jak do tej pory bezgotówkowo naprawiał auto. Warsztat będzie mógł tak jak do tej pory być upoważniony do ustalenia kosztów naprawy od ubezpieczyciela i do odbioru odszkodowania w imieniu klienta. Ustawa nie ma wpływu na jakość napraw, a już tym bardziej na bezpieczeństwo na drogach – przekonywał w naszych tekstach Marcin Tarczyński, menedżer ds. komunikacji i analiz w Polskiej Izbie Ubezpieczeń.
Nowe przepisy mają uniemożliwić cesję wierzytelności na osobę trzecią i to zdaniem branży motoryzacyjnej zburzy dzisiejszy system rozliczeń. - Zapis o zakazie cesji nie zmienia sytuacji poszkodowanych ani warsztatów, bo w Polsce około 97 proc. napraw wykonywanych jest w oparciu o upoważnienie, a nie o cesję – uspokajał Marcin Tarczyński.
Branża motoryzacyjna odpowiada jednak na to, że przepis jest nieprecyzyjny i może być różnie interpretowany, także na niekorzyść właścicieli samochodów. - Tysiące Polaków znów będą musiały płacić za naprawy z góry i czekać tygodniami na decyzje ubezpieczyciela i swój samochód. A towarzystwa ubezpieczeniowe zarobią dodatkowe kilkadziesiąt milionów złotych rocznie – mówił Marek Konieczny, prezes Związku Dealerów Samochodowych. - Cofniemy się w ten sposób do lat 90-tych XX wieku – wtórował mu mówi Andrzej Sugajski, dyrektor generalny w Związku Polskiego Leasingu.