Tak wynika z wypowiedzi wiceprezesa Gazpromu Aleksandra Miewiediewa. – Nowy mechanizm – powiązanie cen z bieżącymi notowaniami (spot) gazu zgodziliśmy się zastosować tam, gdzie rynek jest płynny i konkurencyjny – powiedział Miedwiediew „Parkietowi”. – Niemiecki rynek ma inną strukturę niż polski. Poza tym, jeśli chodzi o cenę gazu, PGNiG jest w komfortowej sytuacji – dodał.
[srodtytul]PGNiG milczy[/srodtytul]
Szefowie Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa odmówili skomentowania tej wypowiedzi wiceprezesa Gazpromu. Nieoficjalnie usłyszeliśmy, że zarząd spółki jest jednak zdecydowany doprowadzić do rozmowy o zmianie sposobu obliczania cen. Taka możliwość – zgodnie z zapisami w kontraktach – pojawia się co trzy lata.
Ostatnia modyfikacja wzoru cenowego miała miejsce jesienią 2006 r. Wtedy Polska pilnie potrzebowała dodatkowego kontraktu na dostawy gazu, a Gazprom zezwolił na jego zawarcie, ale jednocześnie o 10 proc. podniósł cenę paliwa.
Miedwiediew wprawdzie nie neguje prawa do rewizji cen, ale uważa, że nie ma do tego powodów. – Oczywiście dyskusję można podjąć, o ile spełnione są pewne warunki, gdy zmienia się otoczenie rynkowe – mówi. – Tymczasem nie widzimy spadku zapotrzebowania na gaz, ale raczej wzrost. Polska jest po Francji czwartym odbiorcą naszego gazu w Europie.