Ministerstwo Gospodarki planuje od lipca tego roku zmniejszyć wsparcie dla rynku zielonej energii. Odpowiedni projekt ustawy o odnawialnych źródłach energii jest w konsultacjach. Najwięcej kontrowersji wzbudza wprowadzenie współczynników korekcyjnych dla poszczególnych źródeł energii. Według zaprezentowanego projektu farmy wiatrowe dostaną zamiast jednego certyfikatu tylko około 0,75 za każdą wyprodukowaną 1 MWh energii elektrycznej.
– Wiatr będzie nadal interesujący przy współczynniku korekcyjnym na poziomie 0,75 proc., ale tylko dla niektórych farm wiatrowych o efektywności na poziomie 30 – 40 proc. Dlatego, jeśli system wsparcia się zmieni, to realizacji doczekają tylko najlepsze projekty – ocenia Zbigniew Prokopowicz, prezes Polish?Energy Partners.
Jego zdaniem współczynnik korekcyjny może zaszkodzić farmom wiatrowym, które zawarły długoterminowe umowy na odbiór energii. Takich umów zazwyczaj nie da się uniknąć, bo wymagają ich banki finansujące inwestycje. Przy takich umowach inwestor godzi się na duże dyskonto w cenie energii. Jeżeli nowe farmy wiatrowe unikną długoterminowych umów, to ich poziom rentowności byłby nadal satysfakcjonujący. – Jeśli wsparcie w odniesieniu do już działających instalacji zostanie zmniejszone, to będzie wiązało się to z naruszeniem praw nabytych, mogą pojawić się także roszczenia inwestorów – zaznacza Prokopowicz.
Piotr Dzięciołowski, analityk z Credit Suisse, oblicza, że jeśli zaproponowane współczynniki korekcyjne wejdą w życie, to przychody z energii wiatrowej spadną od 2015 r. o około 15 proc. Wewnętrzna stopa zwrotu (IRR) inwestycji w farmy wiatrowe na lądzie może się obniżyć do około 10 proc. w porównaniu z obecną stopą ok. 15 proc. IRR zależeć będzie jednak także od kursu złotego.
Franciszek Wojtal, analityk DM Millennium, wskazuje, że zaproponowane przepisy są niekorzystne nie tylko dla PEP, który ma dużą ekspozycję na ten obszar odnawialnych źródeł poprzez własne farmy wiatrowe oraz sprzedaż projektów farm wiatrowych.