– Myślę, że to będzie punkt do dyskusji w tym i przyszłym roku – dodał szef CEZ. Wskazał, że o atrakcyjności Energi decyduje jej działalność dystrybucyjna (przesył energii po sieciach średnich i niskich napięć), ponieważ jest to biznes stabilny i regulowany.
Deklaracja prezesa CEZ nie jest wiążąca. Wcześniej przedstawiciele koncernu zastrzegali, że każda inwestycja, również akwizycja, musi w ramach CEZ wygrać w wewnętrznym przetargu na kapitał. A najbliższe lata będą twarde dla sektora energetycznego.
Z drugiej strony wyniki finansowe czeskiej grupy za I kw. 2013 r. pokazały, że spowolnienie w branży nie jest tak dotkliwe, jak zakładano. Na fali rosnących wyników CEZ zrewidował w górę prognozę zysku za 2013 r. do 37,5 mld koron czeskich (czyli w przeliczeniu ok. 5,77 mld zł).
W piątek PAP podała, że udziałem w prywatyzacji Energi zainteresowana będzie także spółka EP Energy. Należy ona do EPH, który startował w walce o gdańską spółkę w 2010 r. We wcześniejszej odsłonie prywatyzacji Energi startowali również PGE, GDF Suez czy Kulczyk Investments. Walkę wygrała PGE, która jednak nie dostała zgody na przejęcie od urzędu antymonopolowego.
Minister skarbu Włodzimierz Karpiński powiedział w piątek, że pierwsza publiczna oferta akcji Energi jest możliwa najwcześniej na przełomie września i października tego roku. Przypomnijmy – pierwotnym terminem debiutu giełdowego gdańskiej spółki była wiosna tego roku.