– Przedłużanie przez Urząd Regulacji Energetyki procesu zatwierdzenia podwyżki taryfy na gaz lub określenie jej na zbyt niskim poziomie może zmusić PGNiG do ograniczenia przyszłorocznych inwestycji o około 1 mld zł – mówi Paweł Burzyński, analityk DM BZ WBK. Podobnie uważają inni. – O ile faktycznie grupa obniży wartość inwestycji, będzie m.in. zależało od kursu dolara. Jeśli amerykańska waluta nadal będzie się umacniać, to PGNiG odnotuje wzrost strat na handlu gazem (w USD rozlicza zakupy – red.), co w konsekwencji zmusi go do głębszej niż 1 mld zł obniżki planowanych wydatków – twierdzi z kolei Kamil Kliszcz, analityk DI BRE Banku. Jego zdaniem w pierwszej kolejności grupa będzie cięła inwestycje związane z poszukiwaniami ropy i gazu, gdyż one mogą być przesunięte w czasie. Inni uważają, że oprócz poszukiwań mniejsze nakłady mogą dotyczyć budowy gazociągów dystrybucyjnych.

Zdecydowanie trudniej będzie cokolwiek zrobić z projektami już realizowanymi. Chodzi m.in. o wydatki dotyczące zagospodarowania norweskiego złoża ropy i gazu Skarv, budowy podziemnego magazynu gazu w Wierzchowicach czy kopalni ropy Lubiatów-Międzychód-Grotów.

W zgodnej opinii analityków działania PGNiG zmierzające do uzyskania podwyżki taryfy na gaz są w pełni uzasadnione.?Co więcej, szacowana przez nich podwyżka na poziomie 10–17 proc. nie zapewnia dziś spółce nawet minimalnych zysków z handlu błękitnym paliwem. Za opóźnienia w zmianie taryfy oskarżają URE, który od dwóch miesięcy nie zatwierdza niezbędnych zmian, narażając spółkę na dalsze straty. – Sytuacja ta stanowi czytelny sygnał patologii administracyjnych rządzących polską energetyką – informują w oficjalnym stanowisku władze Instytutu Jagiellońskiego.