Podpisaliście porozumienie z Azotami Tarnów na budowę fabryki kaprolaktamu w Azji. Na jakim etapie jest teraz projekt?
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to szczegółowe rozmowy rozpoczniemy jeszcze w styczniu. Wstępna umowa już jest. W tej chwili prowadzimy analizy, robimy opracowania studiów, które pozwoliłyby na zaprojektowanie i wybudowanie kompletnej instalacji kaprolaktamu (surowiec wykorzystywany jest do produkcji włókien syntetycznych – red.) na naszej wspólnej technologii.
Jakie scenariusze bierzecie pod uwagę?
Planujemy zawiązanie spółki joint-venture i pozyskiwanie partnerów na tamtejszym rynku, ale nie wykluczamy też innych rozwiązań. Za wcześnie by mówić o szczegółach. Od wyboru konkretnego scenariusza zależy, ile potrwa sama budowa instalacji. Szacujemy, że będą to co najmniej trzy, cztery lata. Na świecie buduje się teraz instalacje o zdolnościach produkcyjnych na poziomach 80-120 tys. ton rocznie. Myślimy o podobnym przedsięwzięciu, ale wiele będzie zależało od przyszłego partnera. Na obecnym etapie nie sposób też zbyt wiele powiedzieć o nakładach inwestycyjnych, są także ściśle uzależnione od rodzaju projektu.
Dlaczego Puławy są zainteresowane fabryką na Dalekim Wschodzie?