– Trybunał potwierdził, że Polska miała rację, uciekając się w 2007 roku do zaskarżenia decyzji KE w sprawie Krajowego Planu Rozdziału Uprawnień, czyli liczby uprawnień dla polskich firm. Niechętnie korzystamy z tej drogi „dyskusji" z Komisją, ale czasem po prostu nie ma innego wyjścia obrony swoich praw – powiedział Marcin Korolec, minister środowiska.
W pierwszej instancji wyrok był korzystny dla Polski – sąd unieważnił decyzję KE o przydziale limitów emisji CO2 dla Polski (oczekiwaliśmy prawa do emisji 284,6 mln ton, a dostaliśmy 208,5 mln ton). KE odwołała się od wyroku do Trybunału Sprawiedliwości – stąd wczorajszy wyrok. Sędziowie uznali, że KE przekroczyła kompetencje, kwestionując wyliczenia polskiego rządu i ograniczając limit emisji CO2 dla polskich przedsiębiorstw o 26,7 proc. Zdaniem sędziów Trybunału KE nie ma prawa dowolnie kwestionować obliczeń rządu i zastępować je swoimi danymi, bo rządy muszą się kierować własną polityką energetyczną. Trybunał uznał, że ustalając limity, KE chciała zwiększyć popyt na prawa do emisji CO2 i skłonić firmy do handlu uprawnieniami.
– Zwycięstwo Polski na tak ważnym forum jak druga instancja w Trybunale Sprawiedliwości przychodzi w dobrym momencie, gdy Polska broni swoich racji po zgłoszeniu weta do przyszłych kierunków polityki klimatycznej – ocenia Katarzyna Kłaczyńska z kancelarii CMS Cameron McKenna. – Wygrana może pomóc w batalii z KE o darmowe uprawnienia dla Polski po 2012 r. Ale wątpliwe, by wyrok przełożył się na większą pulę darmowych uprawnień w obecnym okresie rozliczeniowym – dodaje.