– Być może w naszym planie na najbliższe lata nie ma fajerwerków, ale przedstawiamy realistyczną i bezpieczną strategię. Nasi akcjonariusze (to przede wszystkim OFE – red.) oczekują od nas stabilnego wzrostu i dywidend – powiedział Dariusz Mańko, prezes Grupy Kęty. Plan na lata 2015–2020 zakłada wzrost przychodów we wszystkich segmentach, co będzie wymagać m.in. inwestycji w modernizację i zwiększenie mocy produkcyjnych, a także mocniejsze zaistnienie na rynkach zagranicznych, głównie w Europie. – Wychodzimy z założenia, że możemy dalej rozwijać się organicznie. Jak zwykle nie wykluczamy przejęć, jednak podchodzimy do tematu ostrożnie. Jeśli się nadarzy okazja, będziemy w stanie sfinansować taką transakcję – powiedział Mańko.
Grupa ma kontynuować mniejsze akwizycje w segmencie systemów aluminiowych (to głównie fasady budynków), nie wyklucza przejęcia podmiotu produkującego wyroby wyciskane ze stopów twardych aluminium – jako alternatywy dla inwestycji w nowy park maszynowy.
Konieczne inwestycje
Do 2020 r. przychody grupy po wyłączeniach konsolidacyjnych mają sięgnąć 2,82 mld zł, czyli o okrągły miliard więcej niż w 2014 r. Motorem wzrostu ma być tradycyjnie eksport, w Polsce wyraźniejszej poprawy grupa się spodziewa raczej od przyszłego roku, gdy na dobre ruszą inwestycje współfinansowane z funduszy unijnych.
Czysty zarobek ma się zwiększyć o 57 proc., do 264 mln zł (28 zł na akcję). W prognozie przyjęto wskaźniki rynkowe zbliżone do tych z końca 2014 r. – na ostateczne przychody Kęt mają wpływ notowania aluminium.
Biznes grupy bazuje na trzech głównych segmentach: wyrobów wyciskanych (profile konstrukcyjne, elementy dla przemysłu motoryzacyjnego), systemów aluminiowych i opakowań. Kęty planują wydać 588 mln zł na inwestycje zapewniające dalszy rozwój w tych obszarach – to głównie zakup maszyn. Łączne nakłady, z uwzględnieniem inwestycji odtworzeniowych, są szacowane na 0,93 mld zł.