Iran nową ziemią obiecaną?

Zniesienie sankcji stworzyło wielkie okazje dla inwestorów i spółek liczących na sute kontrakty. Wszyscy polujący na ogromne zyski muszą jednak pamiętać, kto rządzi irańską gospodarką.

Publikacja: 02.02.2016 14:59

Zniesienie sankcji to dobra wiadomość dla zwykłych Irańczyków, ale najwięcej mogą na tym skorzystać

Zniesienie sankcji to dobra wiadomość dla zwykłych Irańczyków, ale najwięcej mogą na tym skorzystać spółki powiązane z bezpieką oraz armią, które odgrywają znaczącą rolę w irańskiej gospodarce.

Foto: Archiwum

Sankcje na Iran zostały zniesione wcześniej, niż się spodziewano. Od 16 stycznia Iran może znów sprzedawać światu swoją ropę, europejskie firmy uzyskały dostęp do inwestowania w irański sektor energetyczny, przemysłowy i turystyczny, odmrożono irańskie aktywa szacowane nawet na 100 mld USD, a banki z państwa ajatollahów zaczęły odzyskiwać dostęp do międzynarodowego systemu rozliczeń SWIFT (na początek przywrócono go dla 12 pożyczkodawców). Iran zaczyna już wielkie zakupy. Ma złożyć zamówienie na 114 samolotów pasażerskich Airbus. Kupione mają zostać również nowe boeingi, które zastąpią wysłużone maszyny państwowych linii lotniczych. Irański prezydent reformator Hassan Rouhani odwiedził w zeszłym tygodniu, wraz z liczącą 120 osób delegacją, Włochy i Francję, gdzie podpisano umowy gospodarcze opiewające na kilkanaście miliardów euro. Tuż przedtem podpisano wiele umów z Chinami, które liczą, że irańsko-chińska wymiana handlowa sięgnie w ciągu dziesięciu lat 600 mld USD. Wielkie mocarstwa już zaczęły podział irańskiego tortu.

Korzyści z handlu z ajatollahami

Tym, co skłoniło Irańczyków do negocjowania z USA i Europą w sprawie swojego programu nuklearnego, był czysty rachunek zysków i strat. Stopniowo nakładane od 2006 r. sankcje ONZ po prostu kosztowały Iran zbyt dużo.

Jeszcze w 2007 r. analitycy Goldman Sachs zaliczali Iran do grupy „Next 11", czyli najbardziej perspektywicznych rynków wschodzących. Irański wzrost gospodarczy przekraczał wówczas 9 proc. Później jednak przyszła stagflacja, czyli połączenie wysokiej inflacji z osłabieniem wzrostu gospodarczego. W 2012 r., najgorszym roku kryzysu gospodarczego w Iranie, PKB spadł o 6,6 proc. W 2014 r. wzrósł o 4,3 proc., ale według szacunków Międzynarodowego Funduszu Walutowego zwiększył się w 2015 r. o zaledwie 0,8 proc., a średnia inflacja sięgnęła 11,5 proc. (w ostatnich latach zbliżała się do 40 proc.). Analitycy szacują, że gdyby nie sankcje irańska gospodarka byłaby obecnie większa o 15–20 proc. Zniesienie międzynarodowych restrykcji ma sprawić, że irański PKB wzrośnie w tym roku o ponad 4 proc.

Zniesienie sankcji daje Iranowi szansę na rozwój, przyciągnięcie zagranicznych inwestycji i nowoczesnych technologii. Kraj oferuje inwestorom przede wszystkim czwarte pod względem wielkości złoża ropy na świecie i drugie pod względem wielkości złoża gazu, a także kapitał ludzki wysokiej jakości, w tym silne kadry naukowe. Iran znajduje się w pierwszej 15 największych na świecie producentów stali oraz samochodów i w pierwszej piątce największych producentów cementu. W ostatnich latach zaczął rozwijać tak przyszłościowe branże, jak nanotechnologia czy badania nad komórkami macierzystymi. Na irański rynek chcą wkroczyć m.in. francuski koncern naftowy Total i producenci samochodów PSA Peugeot Citroen i Renault. Chęć wejścia do Iranu wykazują również niemieckie koncerny. Władze RFN szacują, że Iran potrzebuje inwestycji sięgających 100 mld dolarów rocznie.

Otwarcie się Iranu na świat jest o tyle korzystne dla USA, że otworzy przed postsowieckimi państwami Azji Środkowej drogę do eksportu ropy i gazu na południe, czyli z pominięciem Rosji. Amerykanie mogą liczyć na to, że kraje te uniezależnią się w ten sposób od Kremla. Uderzeniem w interesy Rosji będą również dostawy irańskiego gazu do Europy. Państwowy koncern National Iranian Gas Export Company zapowiada, że w ciągu dwóch lat może zacząć dostarczać europejskim klientom surowiec poprzez terminale LNG.

Ciosem dla Rosji, Arabii Saudyjskiej oraz wielu innych naftowych producentów jest też powrót irańskiej ropy na rynek. Co prawda bezpośrednio po zniesieniu sankcji nie doszło do żadnego wstrząsu, ale perspektywa napływu irańskiego surowca na i tak już zmagający się z nadmierną podażą rynek ciągnęła ceny w dół przez wiele miesięcy. Irańskie władze zapowiadają, że w nadchodzących miesiącach zwiększą wydobycie o 500 tys. baryłek dziennie i już ponoć oferują surowiec w cenie nawet 17 USD za baryłkę. – Iran zdecydował się na odzyskanie swojego udziału w rynku niezależnie od kosztów – twierdzi Mohammad Bagher Nobakht, doradca ekonomiczny prezydenta Rouhaniego. Koszt wydobycia baryłki ropy jest tam szacowany na 10–15 USD. W przypadku niektórych złóż jest jeszcze mniejszy. – Obecnie najtańsza na świecie ropa pod względem kosztów produkcji jest wydobywana w centralnych regionach Iranu, gdzie produkcja jest możliwa nawet przy 1–1,5 USD za baryłkę – chwali się Salbali Karimi, prezes firmy Iranian Central Oil Fields Company.

Irańczycy zdołali już znaleźć swojego pierwszego europejskiego naftowego klienta – greckie rafinerie firmy Hellenic Petroleum. Przed sankcjami 800 tys. baryłek irańskiej ropy trafiało dziennie do europejskich przetwórców, głównie włoskich, hiszpańskich i greckich rafinerii. Teraz Iran będzie próbował skierować do europejskich rafinerii 200 tys. baryłek dziennie. Odzyskiwanie tego rynku może być jednak trudne – nie tylko dlatego, że irański surowiec będzie konkurował z saudyjską i rosyjską ropą. Problemem jest to, że część amerykańskich sankcji nałożonych na Iran wciąż nie została zniesiona (już po zniesieniu sankcji ONZ USA nałożyły nowe restrykcje związane z programem nuklearnym Iranu), więc część potencjalnych europejskich kupców podchodzi do kwestii powrotu irańskiej ropy na rynek ostrożnie. Chcą oni, by najpierw rządy rozwiały niektóre prawne wątpliwości. Nie chcą się narażać na nieświadome łamanie amerykańskich restrykcji. – Jako europejski obywatel mogę handlować irańską ropą, jeśli nie używam do tego dolarów amerykańskich. Ale jeśli wymieniam euro na dolary, to czy wchodzę do strefy niepewności? – pyta Marco Dunand, prezes szwajcarskiej firmy Mercuria handlującej surowcami. Ryzyko polityczne może więc jeszcze długo ciążyć irańskim interesom.

Najwyższy przywódca

Biznesmeni chcący inwestować w Iranie lub z nim handlować powinni również wziąć pod uwagę inny ważny czynnik: siłą dominującą na irańskim rynku są spółki mocno związane z Irańskim Korpusem Strażników Rewolucji, czyli organizacją łączącą zadania bezpieki i armii, uznawaną niekiedy za grupę terrorystyczną. Korpus zbudował swoje imperium biznesowe, m.in. dzięki realizowanemu od 2005 r. wielkiemu programowi prywatyzacji. Powiązane z nim spółki i fundacje przejmowały wówczas na okazyjnych warunkach akcje państwowych przedsiębiorstw.

„Spółki kontrolowane przez wojsko skoncentrowane są głównie w takich strategicznych sektorach, jak: naftowy, górniczy, telekomunikacyjny, petrochemiczny, bankowy i budowlany. (...) Portfele wojskowych fundacji składają się z 26 giełdowych spółek o rynkowej wartości wynoszącej 17,5 mld USD, czyli 20 proc. kapitalizacji giełdy w Teheranie. Imperium biznesowe Najwyższego Przywódcy kontroluje dodatkowe 5 proc. poprzez trzy fundacje: Setad Ejraiye, Fundację Wspierania Prześladowanych i Niepełnosprawnych oraz Rey Group" – piszą Emanuele Ottolenghi oraz Saeed Ghasseminejad, analitycy Foundation for Defense of Democracies.

Irański Najwyższy Przywódca ajatollah Ali Chamenei jest prawdopodobnie jednym z najbogatszych ludzi świata. W 2013 r. agencja Reuters szacowała jego aktywa na 96 mld USD. Trzon imperium biznesowego ajatollaha tworzy organizacja Kwatera Główna ds. Egzekwowania Rozkazu Imama, zwana w skrócie Setad. Przez ostatnie sześć lat dokonała ona wielu przejęć irańskich spółek, a jej aktywa wynoszą o 40 proc. więcej niż przychody Iranu z eksportu ropy naftowej. Jest ona obecna m.in. w sektorze finansowym, naftowym, telekomunikacyjnym, nieruchomości, a należą do niej również np. strusie fermy i fabryki środków antykoncepcyjnych. Setad zarządza też majątkami osób represjonowanych przez bezpiekę i zatrudnia wielu pracowników mających korzenie w wojsku lub służbach specjalnych.

„Korpus Strażników oraz inne siły zbrojne i paramilitarne mają też duży udział w podziemnej gospodarce Iranu, szacowanej na 6–36 proc. PKB. Wliczyć w to należy opłaty pobierane od przemytników oraz prawdopodobnie udziały w handlu narkotykami idącymi z Afganistanu do Europy przez Iran" – wskazują Ottolenghi i Ghasseminejad.

Prowadząc interesy w Iranie, trzeba więc pamiętać, kto kontroluje bogactwo tego kraju i kto ustala tam reguły. Na nieszczęście dla wielu inwestorów są to ludzie podobnej klasy jak na szczycie rosyjskiej piramidy społecznej. Ludzie, którzy wielokrotnie udowodnili, że są bardzo skuteczni w zabijaniu w obronie swoich interesów. Nie łudźmy się więc. Ryzyko polityczne nadal będzie towarzyszyło biznesom z Iranem.

[email protected]

Parkiet PLUS
Sytuacja dobra, zła czy średnia?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Parkiet PLUS
Pierwsza fuzja na Catalyst nie tworzy zbyt wielu okazji
Parkiet PLUS
Wall Street – od euforii do technicznego wyprzedania
Parkiet PLUS
Polacy pozytywnie postrzegają stokenizowane płatności
Parkiet PLUS
Jan Strzelecki z PIE: Jesteśmy na początku "próby Trumpa"
Parkiet PLUS
Co z Ukrainą. Sobolewski z Pracodawcy RP: Samo zawieszenie broni nie wystarczy