Wymienione wcześniej spółki nie zyskują już (o ile w ogóle) w takim tempie jak poprzednio. Jednak często ich walory wciąż są wyceniane z bardzo wysokimi wskaźnikami, wyższymi niż notują inne podobne firmy z branży. – Jeśli spółka przez lata poprawiała wyniki, to wielu inwestorów jest gotowych wybaczyć jej jeden czy dwa słabsze kwartały. Nie jest łatwo zmienić zdanie na temat spółki, która przez lata odnosiła sukcesy, a każde zachwianie kursu jej akcji okazywało się doskonałym momentem do kupowania. Jeden czy dwa kwartały słabszych wyników finansowych mogą być wykorzystane przez część inwestorów do tego, żeby dokupić akcji. Dlatego wskaźniki mogą utrzymywać się na wysokich poziomach – wyjaśnia Łukojć.
Eksperci wskazują, że wyższe wskaźniki wyceny przeważnie wynikają z dostarczania przez spółki wyższych dynamik zysku netto od innych firm z grupy porównawczej. Ale wpływ mają też inne czynniki. – LPP i CCC to spółki z ekspozycją zarówno na rosnącą konsumpcję w Polsce, jak i w wychodzącej z kryzysu Rosji. Dodatkowo obecność w południowej i zachodniej Europie może być źródłem wzrostu w kolejnych latach. Poza tym LPP i CCC to jedyni reprezentanci spółek z ekspozycją na konsumpcję w WIG20, stąd ich przeważenie w portfelach TFI I OFE. Zwykle jest tak, że im mocniej kurs spółki wzrasta, tym bardziej staje się ona popularna wśród inwestorów. Nie przypominam sobie, żeby CD Projekt przy cenie 5 zł za akcję był ulubieńcem inwestorów – mówi Dariusz Świniarski, zarządzający w DM TMS Brokers.
Spółki w łaskach
W gronie firm, które wciąż pozostają w łasce inwestorów, są wysoko wyceniane i ich notowania systematycznie rosną, są m.in. CCC, Budimex, Kęty, Kruk, Medicalgorithmics, Mabion, LiveChat czy Rainbow Tours (choć każda z nich miewała także gorsze tygodnie). Jeśli jednak sytuacja pogorszenia wyników i zadyszki biznesowej się przedłuża, to spółka zacznie tracić, a wymiar kary może być potężny (jak w Work Service). – W LPP, chociaż może wskaźnikowo nie było tanio, spadek od szczytu sięgnął dużych kilkudziesięciu procent i nawet mimo zwyżek z ostatnich tygodni pozostało sporo do odrobienia. Ogólnie rzecz biorąc, wyższa wskaźnikowo wycena może wynikać z wiary rynku w różnego rodzaju zmiany strategii, restrukturyzacje itd. Można się też odwołać do psychologii inwestycyjnej – spółka o uznanej marce, w wieloletnim trendzie wzrostowym, może wydawać się w fazie kilkunastoprocentowej korekty łakomym kąskiem, stąd utrzymujące się wyższe wyceny – dodaje Rozbicki. Poza tym czasami wskaźniki wyceny nie nadążają za popularnością i rozwojem. Kiedyś jeden z zarządzających zapytany o wycenę bardzo popularnej i dobrej jakościowo spółki z C/Z rzędu 35–40x stwierdził, że skoro jest tak droga, to równie dobrze może kosztować i 50–60x. Czas pokazał, że się nie mylił.
Inwestorzy często trzymają się sprawdzonych firm przez całe lata, bo biznesowa rzeczywistość nie zmienia się tak szybko. Na przykład spółki, które rozwijają sieci sklepów, zwykle co kwartał powiększają skalę działalności; niektóre firmy przemysłowe każdego roku rozbudowują moce produkcyjne. – Można postawić pytanie: jeśli model biznesu się nie zmienia, sytuacja rynkowa wciąż jest dobra, a spółka nadal nie jest wyceniana zbyt wysoko, to czemu sprzedawać jej akcje? – zastanawia się Łukojć. Jego zdaniem to, czy inne fundusze mają akcje danej spółki, nie ma dużego znaczenia. – Jeśli chcemy mieć lepsze wyniki inwestycyjne niż konkurenci, nie możemy ich naśladować – dodaje.
– Fundusze konstruują portfele przede wszystkim w oparciu o benchmarki indeksowe, a stan posiadania innych funduszy odgrywa raczej mniejszą, chociaż nie marginalną rolę. Wynika to chociażby z tego, że ujawnianie się inwestorów instytucjonalnych w akcjonariacie zwiększa zaufanie do spółki, może być sygnałem dopatrzenia się w niej potencjału wzrostowego itd. Jeśli też zauważa się, że jakaś branża jest w danym okresie istotnie doważana przez rynek, może to oznaczać, że większość dostrzegła w niej potencjał. Często mówi się, że na giełdzie większość nie ma racji, ale nawet jeśli większość się pomyli, to może to być dopiero za dwa–trzy lata, a w tym czasie na branży czy spółce można dużo zarobić – zaznacza Rozbicki. Zarządzający bardziej skupieni na selekcji niekoniecznie muszą doważać fundusz w danej spółce, natomiast ci, którzy chcą w maksymalnym stopniu naśladować benchmark, w pewnym stopniu muszą akcje niedoważonych spółek dokupować.
Kolejni kandydaci do zwyżek
Jakie spółki mogą być końmi pociągowymi hossy? Kamil Hajdamowicz, analityk BM BGŻ BNP Paribas, typuje Wielton, który zapowiedział duży wzrost przychodów w strategii do 2020 r. przy utrzymaniu wysokiej marży, planuje też inwestycje w nowe moce wytwórcze. – Inną ciekawą pozycją jest Ursus, producent ciągników po podpisaniu dużych kontraktów w Afryce wydaje się być na fali. Inną interesującą pozycją jest CDRL, firma dynamicznie rozwija segment e-commerce oraz zapowiada wysoką dynamikę wzrostu sprzedaży w 2017 r. Dynamiczne zwyżki w ostatnich miesiącach odnotowało też PKP Cargo. Jeśli opóźnienia w realizacji kontraktów infrastrukturalnych drastycznie się nie zwiększą, będzie mógł się pochwalić, z uwagi na niską bazę, bardzo dobrymi wynikami w kolejnych kwartałach, co może wesprzeć dalszy wzrost notowań. Nadal wysoką dynamiką mogą się charakteryzować notowania deweloperów, jak PA Nova czy Atal, oraz spółek budowlanych, jak Unibep, dzięki rekordowym portfelom zamówień – wskazuje.