WIARYGODNOŚĆ
Umarł Polak, umarł. I poszedł do Nieba. Święty Piotr powitał go życzliwie i przekazał dyżurnemu aniołowi. Ten spisał imię, nazwisko i PESEL, a karteczkę z danymi wręczył przybocznemu cherubinkowi z poleceniem: – Podfruń no i spisz mi stan zegara, ale migiem.
Rozejrzał się Polak i ujrzał ze zdumieniem nieprzebraną ilość zegarów, a każdy z nich wskazywał inny czas. Zaś zegar najbardziej paradny, umieszczony na honorowym miejscu nad głową świętego Piotra, wskazywał dokładnie godzinę 12. Przybysz przez dłuższą chwilę wpatrywał się w tarczę. Żadna ze wskazówek ani drgnęła.
– Ten zegar nie chodzi – powiedział ni to do siebie, ni to do przelatującego obok serafina.
Święty Piotr dosłyszał uwagę. Wydawał się rozbawiony. Zwrócił się do przybysza z wyjaśnieniem: – To nie są zwyczajne zegary. Tutaj czas nie istnieje, co nie przeszkadza nikomu z wyjątkiem Einsteina, który musiał się przekwalifikować. To są zegary prawdy. Ilekroć w życiu człowiek skłamie, tylekroć wskazówka ruszy z miejsca. Na podstawie spisu z twojego zegara zaraz sporządzimy diagram twojej wiarygodności. A zegar, o który pytasz, należał do twojego rodaka. Do Zawiszy Czarnego z Garbowa, rycerza bez skazy. On nie skłamał ani razu w życiu. Na jego słowie polegało całe pokolenie mu współczesnych. A wasze pokolenie zdenominowało wiarygodność. Jak pieniądze, w stosunku 10 tysięcy do jednego. Pamiętam współczynnik, bo w tej sprawie zawracaliście głowę Duchowi Świętemu. A tu masz zegar Kościuszki. Wskazówki poruszyły się tylko dwa razy, co znaczy, wyobraź sobie, że w całym życiu wasz bohater skłamał ledwie dwakroć.
– Ciekaw jestem zegara prezesa mojej partii – wyznał przybysz.
Święty Piotr wybuchnął gromkich śmiechem. – Tego zegara nie ma tutaj. Jest w biurze u Szefa. Święta Eufrozyna, sekretarka, miele w nim kawę.
MORAŁ: Nie tylko na Sądzie Ostatecznym wzięta będzie pod lupę twoja wiarygodność. Tu, na Ziemi, też ma ona znaczenie. Szczególnie w interesach.
LOKALNA KULTURA
Amerykanin, Francuz i Rosjanin zadali swoim żonom to samo pytanie:
– Kochanie, dzisiaj, po tylu szczęśliwie spędzonych z tobą latach, nie ma to już znaczenia, ale powiedz, tak szczerze, czy ty mnie kiedyś zdradziłaś?
Odpowiada Janet: – Och, Harry, a pamiętasz, kiedyś jeździłam białym lincolnem continentalem? To ON mi go kupił...
Odpowiada Marie-Pierre – Och, Jean-Marie, a widzisz tę piękną kolię? To ON mi ją kupił...
Odpowiada Natasza – Ach, Sierioża, a pamiętasz, miałeś ty taką piękną czapkę uszankę, cieplutką, na futerku? To ON ci ją podiwanił...
MORAŁ: W każdym kraju poświęć należytą uwagę poznaniu miejscowej kultury, obyczajów, tradycji kupieckiej. To czynniki mające poważny wpływ na warunki prowadzenia działalności!
WARUNKI GOSPODAROWANIA
Ekskluzywność londyńskiego klubu dżentelmenów polega na tym, że czasem odrzuca się kandydaturę kogoś o znanym nazwisku, by odmową zyskać rozgłos; lecz tych o nazwiskach mniej znanych przyjmuje się masowo, bo wpisowe jest bardzo wysokie i pomaga utrzymywać klub na odpowiedniej stopie. Bywają przeto kluby liczące tysiące członków, a jednak consierge (pracownik odpowiedzialny za to, by nikt niepowołany nie dostał się do środka, na przykład Japończyk w szortach, na dodatek z kamerą filmową) rozpoznaje i pozdrawia po nazwisku wszystkich członków klubu. Co więcej: często rozpoznaje nawet tych, którzy choćby tylko raz przebywali w klubie jako goście. Tego poranka wita przybysza z kontynentu. Uprzejmie mówi „dzień dobry", sławi zalety pogody (a w rzeczy samej, leje od czterech dni) i zawiadamia, że lord Butterfield czeka na gościa w barze.
Przybysza cieszy myśl o szklaneczce wyśmienitej sherry. Lecz myśli: „Jakże to: w barze? Przecież w moim kraju do 13 nie wolno podać kropli alkoholu".
Takie to były czasy.
Wobec tego gość upewnia się:
– A to bar już otwarty?
– Tak, sir. Od 200 lat.
MORAŁ: Zamiast utyskiwać na nadmiar regulacji i ingerencję państwa w gospodarkę – sam oblicz, ile czasu jeszcze dzieli nas od normalności.
SUKCES
Opowieść to zamierzchła, z początków Kraju Rad. Przez plac Czerwony zmierza osobnik w jednym bucie. Milicjant zagaduje go przyjaźnie:
– Kakoje nieszczastie, grażdanin, wy potieralis' odin sapog*.
– Na oborot. Szczastie! Ja naszoł** – odpowiada obywatel.
MORAŁ: Kwintesencją biznesu jest sukces. Dlatego tak wielu menedżerów kontentuje się jego połową.
* Jakież nieszczęście, obywatelu, zgubiliście but.
** Na odwrót. Szczęście! Znalazłem.