Lepiej spisywało się srebro, które po dotarciu do prawie 16 USD za uncję rozpoczęło marsz w górę. Uncja tego metalu w piątek podrożała o 0,5 proc., do ok. 16,5 USD.
Oba metale w ciągu tygodnia pogłębiły lokalne minima. Jeszcze we wtorek złoto znajdowało się w obszarze 1215 USD za uncję, czyli najniżej od ośmiu tygodni. Jeszcze głębiej zanurkowało srebro, które w ten sam dzień wykreśliło 18-tygodniowe minimum. Odwilż na obu rynkach nastąpiła dwa dni później, głównie za sprawą zadyszki na Wall Street.
Początek nowego tygodnia przyniósł dalsze umocnienie metali szlachetnych. Złoto w poniedziałkowy poranek kosztowało 1232 USD za uncję, jeszcze mocniej zyskiwało srebro, które przekroczyło nawet 16,7 USD za uncję.
Skupienie inwestorów powoli kieruje się w stronę posiedzenia Rezerwy Federalnej. Notowania kontraktów terminowych sugerują, że za około 30 dni Fed podniesie stopy procentowe w USA z niemal stuprocentowym prawdopodobieństwem. Kolejną kropkę nad i postawił w minionym tygodniu wyższy od oczekiwań wskaźnik inflacji producenckiej, który w ujęciu rocznym wyniósł plus 2,5 proc., a po odliczeniu cen żywności – o 1,9 proc. Byłaby to już druga podwyżka stóp procentowych w tym roku, z zaplanowanych trzech.
To termin trzeciej podwyżki najbardziej interesuje rynki. Jedynym możliwym na razie wydaje się grudzień, jednak prawdopodobieństwo wynosi ok. 60 proc. Dodatkowo niektórzy członkowie Fedu w ostatnich dniach wrócili do planu ograniczenia sumy bilansowej banku. Gdyby bank poszedł tą drogą, mogłoby to zniweczyć plan trzech podwyżek stóp w 2017 r.