Dominujące w ubiegłym tygodniu obawy przed amerykańską polityką, jakie koncentrowały się na kontrowersyjnych decyzjach i działaniach prezydenta Trumpa, co wywołało medialną dyskusję o możliwości podjęcia próby usunięcia go z urzędu, ucichły. Prezydent rozpoczął cykl podróży zagranicznych, które zakończy szczyt NATO i G7. To na pewien czas zamknie temat. Ewentualnie zastąpią go inne. Mniej kontrowersyjne. Trudno bowiem znaleźć coś mocniej rozpalającego emocje niż potencjalny impeachment, co oznaczałoby nie tylko niepewność i zamieszanie polityczne w największej gospodarce świata, ale przede wszystkim niezrealizowanie obietnic wyborczych, czyli uderzałoby w podstawy giełdowego rajdu na świecie po listopadowych wyborach.
Zeszłotygodniowe tąpnięcie na giełdach wywołane zawirowaniami wokół Trumpa, jakkolwiek odcisnęło mocne piętno w notowaniach, to istotnie nie zmieniło układu sił na rynkach. Co więcej, jeszcze nie potwierdziło złej renomy maja na giełdach (sell in may and go away). Indeks S&P500 jest na poziomach zbliżonych do zamknięcia kwietnia, Nasdaq rośnie, dodatnie stopy wzrostu notują też niemiecki DAX, francuski CAC40 i japoński NIKKEI. Znacznie gorzej prezentują się WIG20 i WIG, które po świetnej drugiej połowie kwietnia w maju spadają.
Najbliższe perspektywy warszawskiej giełdy, zwłaszcza te oglądane przez pryzmat WIG20, nie są najlepsze. Po 40-procentowym rajdzie zapoczątkowanym w listopadzie 2016 roku giełdowe byki poległy na poziomie 2400 pkt. Zaskakujące było to, że ta porażka miała miejsce tuż po tym, jak w kwietniu WIG20 wyrwał się górą z konsolidacji, co teoretycznie otwierało mu drzwi do 2500 pkt. Jednak zamiast ataku na 2500 pkt był zwrot z 2400 pkt i powrót poniżej 2300 pkt. Jeżeli dołożymy do tego ładną pięciofalową strukturę zapoczątkowanego pół roku wcześniej impulsu wzrostowego, a także brak nowego paliwa do zwyżek, przy jednocześnie utrzymujących się ryzykach dla hossy, to stanie się jasne, że rozpoczęty w połowie czwartkowych notowań wzrost jest tylko wzrostową korektą. Po jej zakończeniu spadki wrócą, a WIG20 wróci poniżej 2200 pkt. To prawdopodobnie tam się rozstrzygnie co dalej. Czy wygaśnie tam impuls korekcyjny? Czy może jednak będzie to dopiero początek zniżki, która swój finał znajdzie tradycyjnie na jesieni? Każdy z tych dwóch scenariuszy jest równie prawdopodobny.