W takich przypadkach od ekonomistów oczekuje się interpretacji wyników pod kątem wzrostu lub spadku szans na podwyżkę stóp procentowych, co już stało się dopiskiem czynionym z automatu. Zabawne jest to (i odważę się o taki epitet, gdyż sam uczestniczę w tym procederze), że niemal za każdym razem sprowadza się do oceny skutków dzisiejszych danych na decyzję Rady podejmowaną dopiero za 10–12 miesięcy!
Według wyliczeń GUS w trzecim kwartale polska gospodarka wzrosła o 4,9 proc. r./r., więcej niż 4,7 proc. raportowanych w szybkim szacunku. Wynik naprawdę imponujący i najszybsze tempo od IV kwartału 2011 r. Za korektę odpowiada wyjątkowo duży wkład eksportu netto – więcej wysłaliśmy za granicę dóbr, niż stamtąd kupiliśmy. Jednak z wymianą handlową jest jak z pogodą: raz jest lepsza, raz gorsza, ale tak naprawdę nie mamy na nią wpływu, więc trudno ekscytować się też jej wpływem na całościowy wzrost gospodarczy. W kluczowych składnikach wzrostu mniej więcej mamy to samo. Konsumpcja w wykonaniu gospodarstw domowych dalej pozostaje solidna, ale już nie przyspiesza. Za to inwestycje prywatne rosną, ale powoli, jeśli nie rozczarowująco wolno.
Pierwszy element będzie wzmacniał argumenty jastrzębiego skrzydła w Radzie Polityki Pieniężnej, ale drugi z pewnością zadowoli gołębich członków. Razem mamy sytuację, w której nawet pomimo wysokiego wyniku dynamiki PKB nie można teraz powiedzieć, że podwyżki stóp zbliżają się wielkimi krokami. I nie dajmy się zwieść, że układ sił zmieni listopadowy CPI, który zaskoczył pozytywnie i uderzył w cel inflacyjny (pierwszy raz od 2012 r.). Jest bardzo prawdopodobne, że za przyspieszenie z 2,1 proc. w październiku odpowiadają wyższe ceny paliw i żywności. Raz – są to czynniki, na które RPP nie ma wpływu, a dwa – efekty bazy statystycznej wkrótce zdławią ten efekt i CPI jeszcze wróci poniżej 2 proc.
Mam wrażenie, że trochę na siłę ekscytujemy się krajową polityką pieniężną i próbujemy zrobić z posiedzeń RPP wydarzenia na równi z zebraniami Fed, EBC lub Banku Anglii. Jeśli nie zanosi się na to, aby Rada zmieniła nastawienie co najmniej do końca I półrocza 2018 r., to nie oczekujmy, że w międzyczasie pojawią się rewelacje przełomowe dla polskich aktywów. Warto o tym pamiętać, kiedy kolejny raz losowe wahnięcia kursu złotego o 0,2 proc. będą przypisywane wpływowi danych.