Trzymanie sporych sum na nieoprocentowanym rachunku bieżącym jest zwłaszcza teraz, w warunkach wysokiej inflacji, zupełnie bez sensu. Lepiej już zakładać lokaty. Co prawda po uwzględnieniu inflacji i tak realnie na nich stracimy, ale wypłacone przez bank odsetki trochę tę stratę zmniejszą. Pewnym problemem jest to, że w wielu instytucjach w miarę atrakcyjne stawki dotyczą tylko krótkich terminów, a gdy lokatę chcemy przedłużyć (zrolować), warunki bywają już dużo gorsze. Poza tym gdy jesteśmy zmuszeni zerwać lokatę, zwykle tracimy wszystkie odsetki.
Jeden portfel, różne papiery skarbowe
Łatwiej jest trzymać rezerwę na niespodziewane wydatki w obligacjach skarbowych. Jak to się robi? Po prostu za część oszczędności stopniowo kupujemy najbardziej dochodowe papiery, tworząc w ten sposób portfel. W przyszłości obligacje będą stopniowo wykupywane przez Ministerstwo Finansów i dzięki temu będziemy mieli dopływ gotówki. Możemy ją przeznaczyć na niespodziewane wydatki albo na zakup kolejnych emisji papierów.
Tworzenie takiego portfela jest długim procesem, zwłaszcza jeśli zależy nam na jak najwyższej dochodowości. Dzisiaj najbardziej rentowne są papiery dziesięcioletnie, więc gdybyśmy na nie postawili, to na pierwsze pieniądze z wykupu będziemy musieli czekać dziesięć lat.
Dużo łatwiej i szybciej można zbudować portfel z obligacji czteroletnich. Mają one nieznacznie niższe oprocentowanie niż dziesięciolatki (o 0,25 pkt proc. rocznie), ale za to zdecydowanie krótszy okres do wykupu. Pewną ich wadą jest to, że odsetki są wypłacane co roku (w przypadku dziesięciolatek są dopisywane do kapitału, co zwiększa efektywność inwestycji). Powinniśmy więc pilnować tych wypłat i najlepiej inwestować otrzymane pieniądze w kolejne emisje obligacji.
Czytaj więcej
O co najmniej 90 mld zł spadła realna wartość depozytów ludności ulokowanych w bankach. Polityka niskich, w zestawieniu z inflacją, stóp procentowych zdemolowała nasze oszczędności i zmieni nawyki dotyczące odkładania pieniędzy.